Gdy już znalazła się niedaleko domu odetchnęła z ulgą. Nareszcie będzie mogła odpocząć od całego szumu związanego z Mamoru.
Zaparkowała na podjeździe, nie zawracając sobie głowy wjazdem do garażu. Chwyciła torebkę i jeszcze raz upewniła się czy zamknęła samochód. Następnie skierowała się ku wejściu do mieszkania. Przystanęła przed samymi drzwiami i otworzyła ją w celu znalezienia kluczy. Natrafiła na nie i włożyła do zamka. Spróbowała go przekręcić, jednak nie mogła tego zrobić. Nacisnęła klamkę i z przerażeniem stwierdziła, ze drzwi są otwarte. Nie wchodząc do pomieszczenia odszukała włącznik światła po prawej stronie. Lekko zajrzała do środka. Dom był w takim stanie, w jakim go zostawiła. Rzeczy były na swoim miejscu.
Może nie zamknęła drzwi, choć to nie było do nie podobne.
Stłumiła uczucie lęku i wbrew rozsądkowi przekroczyła próg drzwi.
Nagle poczuła rękę zaciskającą się na jej talii, a drugą na twarzy, zakrywającą jej usta. Zaczęła rzucać się i krzyczeć, jednak jej przeciwniczka była na tyle silna, by nie dać jej uciec i stłumić każdy krzyk.
Gdy próbowała się uwolnić i kopnęła napastniczkę w nogę, ta w odwecie przejechała jej po twarzy długimi paznokciami.
- Zamknij się - wysyczała jej do ucha kobieta.
Gwałtownie pociągnęła ją za włosy i rzuciła na fotel.
Oszołomiona Tsukino szybko otrząsnęła się i spojrzała na stojącą przed nią postać.
Była to wysoka, szczupła blondynka z obfitym biustem, oraz krągłej pupie, którą podkreślały mocno obcisłe czarne rurki. Bluzeczka na ramiączka w tym samym kolorze podkreślała szczupłość jej figury.
Zadała Usagi siarczysty policzek i nic nie mówiąc wyszła z pomieszczenia.
- Pani Tsukino, proszę spłacić dług męża lub sami się po niego zgłosimy. Ma pani czas do grudnia. - mężczyzna podszedł do roztrzęsione kobiety i jednym szybkim ruchem rozerwał jej bluzkę. Przejechał po jej ustach, szyi, dekolcie, kończąc na zapięciu spodni. Następnie przystawił twarz do jej, tak że mogła poczuć jego oddech na skórze, i wyszeptał:
- Chyba, że ma pani inne propozycje - po czym zaczął się szyderczo śmiać wraz ze swoim kompanem.
Wychodząc zaczęli zrzucać i tłuc rzeczy znajdujące się na półkach i szafkach w salonie.
Później zostawili poniżoną kobietę samą. W dodatku bezbronną, bo przecież nikomu nie powie o tej wizycie. Choć nikt jej tego nie powiedział, to zdawała sobie sprawę, że gdyby ktoś się o tym dowiedział, to oni wróciliby, By dokończyć to, co zaczęli.
I tak wrócą, ale ma do tego jeszcze czas.
I musi sobie poradzić.
Sama.
P.S. Rozdział miał być dłuższy, jednak stwierdziłyśmy, że lepiej zakończyć go w ten sposób. A w następnym zaczynamy już nową akcje i spotkanie U&D :D.
Marika&Gigi