środa, 29 stycznia 2014

Początek końca... mojego życia 1 Rozdział: Białowłosy – wróg i syn.

1 Rozdział: Białowłosy – wróg i syn.

     Po pięknych komnatach chodziła czarnowłosa dziewczyna szukająca żywej duszy. Postanowiła sprawdzić, co robi jej matka.
- Matko? - Weszła niepewnie do komnaty swojej rodzicielki.
- Co się stało?- Zapytała machinalnie
-Gdzie są wszystkie służki?- Podeszła bliżej kobiety siedzącej w fotelu przy oknie
- Służące pakują twoje rzeczy Rei. Jedziemy na bal i wielkie śluby w królewskim pałacu.- Odparła
- Na księżyc?- Kolejne pytanie
- Och kochanie przecież wiesz, że kryształowy pałac jest ruiną. Na Ziemie córeczko.- Odpowiedziała rozbawiona
-Ach, no dobrze.- Kiedy już miała odejść przypomniało jej się, że nie wie, kto bierze ślub- Matko, kto bierze ślub?- Zapytała z obawą
- Sereniti z Edymionem- w tym momencie serce dziewczyny się rozpadało- Ty z Seiyą, Diamand z Mohoto, Minako z Yatenem i Taiki z Ami!- Mówiła uradowana Rebela.
- Nie, nie, nie!!!- z oczu dziewczyny płynęły łzy.
- Słucham?- zapytała oburzona kobieta
-Nie matko nie wyjdę za niego. Ja go nie kocham- odpowiedziała dziewczyna przez łzy.
- Miłość i miłość, a czy ktoś cię do niej zmusza!- Krzyknęła matka Rei
- Matko! Miłość jest najważniejsza. Jak mam z kimś dzielić życie skoro moje serce należy do innego?- Pytała płaczliwie dziewczyna.
- A kogóż to twoje głupie serce wybrało!- Zapytała oburzona
- Endymiona- wyszeptała z skruchą czarnowłosa.
- Chyba jesteś opętana córko. On nie jest dla ciebie! Masz być posłuszna najpierw rodzicom, a potem mężczyźnie, na którego zgodzimy się my albo, którego ci wybierzemy!- Wrzasnął czarnowłosy mężczyzna przysłuchujący się tej rozmowie od jakiegoś czasu.- A teraz idź do swoich sypialni i pomóż służącym w pakowaniu. Jutro wyjeżdżacie z mamą. Z samego rana masz być gotowa i piękna. Odejdź- mówił już spokojnie ojciec Rei. Dziewczyna wybiegła z pokoju jej łzy spływały po policzkach. Przeczuwała, że to się tak skończy. Miała mieć wolny wybór tak wszyscy mówili, ale kłamali. Wpadła do sypialni wściekła chwyciła wazon i rzuciła nim w ścianę. Roztrzaskała się w drobny mak a po komnacie rozległ się dźwięk tłuczonego kryształu. Zaraz zbiegły się służące, które zaczęły sprzątać pozostałości po ataku furii Rei. Wzięły zrozpaczoną dziewczynę pod ramiona i zaprowadziły do łazienki. Nalały wody do wanny i ją w niej zanurzyły. Rei czuła, że jest coraz bardziej obojętna na wszystko a jej powieki robią się ciężkie. Czuła jak ktoś ją chwyta a potem miękki materiał, kiedy kobiety kładły ją na łóżku. A potem zapadła w sen.
     Tak było u każdej z dziewczyn. Jedynie Ami i Taiki byli szczęśliwi, ponieważ się kochali. Ale reszta… Yaten zawsze  nie lubił Miny. Mina za to go kocha. Usagi jest przeznaczona księciu ziemi, ale on zawsze nią gardził. Endymion i Yaten kochają Rei. Seiya kocha Sereniti, ale dziewczyna traktuje go jak brata. Diamand ma ożenić się z Mohoto , dziewczyną której nigdy nie widział… Tak Ami i Taiki maja szczęście.

***

     Stałam przed Edymionem, który mi się kłaniał na powitanie a potem wziął moją dłoń i ją ucałował. Czy tak będzie wyglądało moje życie od teraz? Walczyłam z łzami.
- Pani, mam nadzieje, że twoja podróż się udała- zapytał uprzejmie mężczyzna. Ale nie doczekał się odpowiedzi od Sereniti.
- Tak jechaliśmy dosyć szybko. Wybacz mojej córce ta małomówność, ale jest pod wrażeniem tego pięknego miejsca i oczywiście przejęta ślubem- odpowiedziała Selena.
- Na pewno jesteście zmęczone. Służba weźmie skrzynie oraz zaprowadzi panie do ich komnat. Ja muszę udać się do ojca.- Powiedziawszy to podszedł jeszcze bliżej do Usagi.
- Pani przyjdę do ciebie dzisiaj przed kolacją tak jak życzy sobie mój ojciec. Więc do zobaczenia.- Po plecach dziewczyny przeszły ciarki. Po kolejnym pocałunku złożonym na jej dłoni w końcu odszedł. A Sereniti zaczęła oddychać. Nie rozumiała jego zachowania. Zawsze, kiedy jego matka wraz z nim przyjeżdżała do kryształowego zamku on się z mnie naśmiewał. Mówił, że jestem nikim a moja rodzina nie ma już nic do powiedzenia, ponieważ przez wojnę straciła koronę wszechświata. Od tej pory to ziemia i jego rodzice oraz on maja władze nad resztą. A teraz zgadza się na ten ślub! Nie rozumiem tego. Pewnie ojciec mu kazał, aby doszło do tego idiotycznego ślubu, ale po wszystkim moje życie zamieni się w piekło?
- Pani oto Twoje komnaty. Dziewczęta stojące przed paniami są do dyspozycji przez cały czas. Spełnią każde panienki oraz pani polecenie. A także zachowają dyskrecje. Księże prosił panie poinformować, że do kolacji zostały cztery godziny.- Starszy mężczyzna popaczył na nas upewniając się, że słuchamy- Czy mają panie teraz jakieś pytania?- Zapytał uprzejmie a ja pokręciłam głową i uśmiechnęłam się.- W takim razie pozwolą panie, że się udam do swoich obowiązków - po czym oddalił się zauważają machnięcie mojej matki na znak pozwolenia.
     Po obejściu wszystkich bogato zdobionych komnat padłam na lóżko, ponieważ moja matka została w własnej sypialni i tego nie widziała. Mamy do dyspozycji pięć pokoi i trzy ogromne łazienki. Wszędzie złoto oraz drogie kamienie. Moja sypialnia jest w pięknym błękicie. Łóżko jest wprost ogromne zmieściłyby się na nim z cztery osoby. Jest jeszcze toaletka i biurko oraz stolik oraz dwa fotele. Wszystko białe lub jasno niebieskie. Jest piękny jednak jest do niej wejść z korytarza przez garderobę.
     A co jeśli będzie chciał mnie odwiedzić nie zniosę go przy sobie… To napawa mnie odrazą. Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego nie mogę być mieszkanką Ziemi nieświadomą tego wszystkiego? Z moich oczu popłynęła pierwsza łza. Nie muszę się przygotować do tej… maskarady. Jak na zawołanie otworzyły się drzwi. Podeszła do mnie służka. Ukłoniła się.
- Panienko przygotowałam kąpiel. Nie wiem, jakie olejki panienka lubi, więc dodałam jaśminowy. Mam nadzieje, że nie jest pani zła.- O Mój Boże pani on nie jest jeszcze moim mężem. Musze zdjąć tą sukienkę. Potrzebuje powietrza.
- Zdejmij mi ta sukienkę- krzyknęłam. Podeszła do mnie i zaczęła ją rozwiązywać.- Szybciej-pogoniłam ją. Zaczęłam zdejmować wsuwki z włosów.- Daj mi szczotkę. Już!-Wrzasnęłam. Odeszła a ja się wyszarpała w końcu z tego materiału. Stałam teraz w prawie rozpiętym gorsecie oraz figach i pończochach. Patrzyłam na siebie w lustrze. Chwyciła podana szczotkę i zaczęłam rozczesywać moje blond fale. Liczyłem każde przejechanie nią po włosach doliczyłam jak zawsze do stu. Moje włosy stały się prostsze a ja poczułam się, choć odrobine jak inna osoba. Służąca patrzyła na mnie stojąc przy drzwiach.
- Idziemy do łazienki – powiedziałam i ruszyłam w tym kierunku. Dziewczyna szła za mną. Stanęłam przed wielka wanną rozebrałam się do końca i zanurzyłam w gorącej wodzie. Otulił mnie zapach jaśminu. Zamknęłam oczy i się zanurzyłam. A może… wcale nie muszę być silna i ratować podanych z rąk głodu i nędzy? Podniosłam się i zaczęłam namydlać ciało i włosy. Kiedy skończyłam służka zaczęła polewać mnie polewać czystą wodą, aby spłukać piane.
- Jak masz na imię?- Zapytałam.
- Erika, pani- odparła uprzejmie.
- Podaj mi ręczniki- poprosiłam.
- Oczywiście pani- odpowiedziała- chciałam przypomnieć, że do kolacji zostały dwie godziny.
- Dobrze, przygotuj suknie, i rozpakuj kufer z kosmetykami. A i przynieś krem różany.
- Tak pani- powiedziawszy to odeszła, aby po chwili wrócić z szklanym słoiczkiem
- Postaw to tam- wskazałam na mały stolik przy wannie- W kufrze razem z bielizna są szlafroki, przynieś mi jeden z nich.- Rozkazałam a sama zaczęłam nakładać krem na swoją skórę. Moje mokre włosy oczywiście wcześniej podpięłam w między czasie aby mi nie przeszkadzały. Kiedy skończyłam pojawiła się Erika.
- Proszę, pani- podeszła do mnie i podała mi jedwabny materiał. Założyłam go i wyszłam z łazienki kierując się do garderoby. Czekały tam pozostałe służące. Na rękach jednej z nich leżała beżowa prosta suknia z falbanami na dole. Zaczęłam zakładać figi o raz gorset jedna z dziewczyn mocno go zasznurowała. Rozpuściłam włosy a one zaczęły je wycierać ręcznikiem. Nie długo potem włosy były prawie suche. Mam to szczęście, że włosy zawsze szybko mi schną. Usiadłam do toaletki i zaczęłam nakładać kremy i puder, a potem szminkę w ciepłym odcieniu różu pasującą do sukienki. Kiedy skończyłam popryskałam się różanymi perfumami i udałam się do półki z wystawionymi pantofelkami. Wybrałam cieliste na niskim obcasie z cienkim paseczkiem przy kostce i tak zakryje je sukienka. Zaczęło się najtrudniejsze założenie sukienki. Oparłam się o krzesła a służki zaczęły ją mocno zasznurowywać, aby idealnie przylegała do mojego ciała i gorsetu. Kiedy moja klatka piersiowa unosiła się pół mikromilimetra, kiedy chciałam zaczerpnąć powietrza to był znak, że jestem gotowa. Jeszcze raz perfumy i mogłam przejść do głównego saloniku. Czekała tam na mnie moja matka w brązowej sukni.
- Kochanie ślicznie wyglądasz.- Powiedział, kiedy mnie zobaczyła.- Chodź tu i się odwróć.- Podeszłam do nie i stanęłam tyłem. Poczuła na dekolcie zimny kryształ był w kolorze nasyconego brązu z odrobinami zielonego. Kryształ ziemi. Tak przecież stanę się królową tej planety.
- Pani- usłyszałam głos jednej z dziewcząt. Spojrzałam na nią a obok niej stał Endymion. Przeszły przeze mnie ciarki. Podszedł do mnie i pocałował moją dłoń. Spojrzał mi w oczy. Miałam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie.
- Piękny kamień Sereniti- powiedział- Tak jak ty.- Och, po tych słowach myślałam, że na niego zwymiotuje. – Może iść - popatrzył na moją matkę, która uśmiechała się szczęśliwa z tego, że widzi nas razem.
- Naturalnie książę- odpowiedziała i ruszyła przed nami. Endymion wziął mają rękę i ruszyliśmy na kolacje. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam. W końcu dotarliśmy do wielkiej sali. Przy ogromnym stole widziałam wszystkich moich powiedzmy przyjaciół. Rei, Ami, Minako, Seiya, Taiki, Yaten. Widziałam matki dziewcząt oraz królową planety pachnących oliwek. Królewskiej pary nie było. Moja matka usiadł przy księżnej Wenus. A mnie Endymion prowadził dalej do końca stołu bardzo blisko miejsca gdzie zasiądzie król z żoną. Dziwne było jeszcze jedno nakrycie po drugiej stronie. Usiedliśmy przy stole czekając na najważniejsze osoby. W końcu pojawiła się królewska para, a za nimi wysoki i bardzo, bardzo przystojny białowłosy mężczyzna, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułam, jakby przez moje ciało przeszedł prąd. Podeszli do wolnych miejscy i stanęli przy stole.
- Przyjaciele, proszę usiądźcie, bo to, co teraz powiem może was zaskoczyć. Pewnie zastanawiacie się kim jest ten młody człowiek. Niektórzy z was zapewne widzą w nim dawnego wroga. Jednak dziś jest tu wraz z nami jako nasz przyjaciel i sojusznik. To długa historia, ale chciałbym wam przedstawić mojego syna oraz następcę tronu - Księcia Diamanda!  

  P.S. Rozdział betowała Marika ( Jak chcecie wiec rozdziałów z minimalnymi błedami proscie M.)

sobota, 25 stycznia 2014

Początek końca… mojego życia Prolog: Oddech, przyjazd i nieznajomy.

OK, Kochani obiecałam, że dam wam spokój z moja... powiedzmy twórczością i przekaże pałeczkę naszej M. abyście przeczytali w końcu cos wartego uwagi i pozbawionego błędów, ale moja kochana Marika ma mało czasu a postanowiłyśmy, że posty będą pojawiały się dosyć regularnie. Dlatego oto opowiadanie, o którym już kiedyś pisałam, ale po kilku zamianach. Miłego czytanie i proszę o szczere komentarze od każdego, kto to przeczyta. Po prostu musze wiedzieć czy wam się to podoba. 

Wiem, że mnie kochacie.
Xoxo
 G.

( XD )




Piękny wielki i majestatyczny zamek zaczął wyłaniać się za mgły. Po jednej stronie drogi było widać jezioro a po drugiej las. Zamek królewski był położony na wielkiej wyspie na środku jeszcze większego jeziora. To tam mam zamieszkać przez najbliższy nieokreślony czas a potem zostać żoną Księcia Ziemi. Tak zdecydowała moja matka królowa księżyca - ,,kochanie nasi podani przymierają głodem, musisz wyjść za Endymiona. Dostaniecie potężny posag a to uratuje księżyc. Pewnie go nie kochasz, bo go nie znasz, ale kochasz chyba nasze królestwo poślub je a nie jego’’- Dlatego teraz jadę w karocy z matka naprzeciwko i czekam na spotkanie z mym… narzeczonym (jak to mówi matka) jak na koniec mego życia.
- Nie założyłaś pończochy i masz słabo zasznurowany gorset. A prosiłam cię abyś wyglądała nienagannie.- Wyrwał mnie z zamyślenia głos królowej.
- Gorset mnie ciśnie a chce oddychać do puki mogę matko- Odpowiedziałam z rażąca obojętnością
- Tak nie wypada Sereniti!- Wrzasnęła moja matka
- Kto tak sadzi bo na pewno nie ja- odparła spokojnie
- Ja tak sądzę, tak sadzi cały dwór i twój przyszły mąż- moja matka nadal mówiła podniesionym głosem
- A gdyby uważali, że modny jest twaróg na głowie też byś tak zrobiła- zadrwiłam z niej.
- Zatrzymać konie- krzyknęła moja matka a kareta zaczęła zwalniać
- Wysiadamy poprawie ci gorset i znajdziemy pończochy- powiedział po całkowitym zatrzymaniu- Już!- Wrzasnęła, kiedy nie dala żadnego znaku posłuszeństwa

Kiedy już byłam pozbawiona możliwość oddychania a moje nogi spowił cienki materiał jechaliśmy dalej w ciszy przerywanej jedynie równym uderzeniem kopyt o ziemie i turkotem kuł. Nim się obejrzałam karota ponownie się zatrzymała tylko przed moim nowym więzieniem. Jedno musiałam przyznać robiło wrażenie i zapierało dech w piersiach z powodu piękna. U szczytu z schodów dojrzałam mego…lubego. Kiedy moje drzwi zostały otworzone a ja rozejrzałam się moja uwagę przykuł widok kogoś w wielkim oknie cos jakby ciągnęło mnie w tamta stronę. Jednak postać odeszła a ja czułam się jakby przeraźliwie zimne powietrze otaczało moje serce i nie wiem czy było to spowodowane odejściem tajemniczego człowieka, którego dobrze nie widział czy tez pojawieniem się obok mnie mojego narzeczonego…

sobota, 4 stycznia 2014

Wyzwanie III cz.II

Witajcie kochani skończyła i dodaje. Pisałam i ryczałam tak odrobinkę za bardzo się chyba wczułam. To już koniec tej historii. Ale chyba poczytacie sobie jeszcze przez jakiś czas takich historyjek. Prosili niektórzy o szczęśliwe zakończenie, więc w pewnym sensie ono jest. Mogą być pewne rozbieżność lub nieprawdziwe informacje. Sorry tak ma wyobraźnie jednak wątpię, aby coś bardzo kuło w oczy. Dobra koniec czytajcie. A jeszcze jedno przed przeczytaniem proszę, chociaż prześledzicie sobie poprzednie części. A tu jest link do piosenkihttp://www.youtube.com/watch?v=0AubsTXLXSI Opowiadanie było pisana do tej piosenki. Moze to nie jest to samo jednak jak chwile sie zastanowicie to oddaje ja bardzo dobrze.


Dwa słowa potrafią zniszczyć wszystko. Dwa słowa potrafią wszystko naprawić. Dwa słowa… Wypowiedzenie ich podobno osłabia inni natomiast mówią, że one uwalniają i to cudowne uczucie moc je wypowiedzieć. Ale czasami nawet one nie potrafią zmienić rzeczywistość, bo jest za późno…




Wszystko wróciło do normy. Spotykali się często. Seiya prawie zamieszkał u Usagi. Nadal ukrywali swój niby związek przed światem. A Usagi przed sama sobą. Nie powiedział mu, że go kocha. Była samolubna. Zaproponował mu, że będą się spotykali, ale ona nie da mu nigdy tego, czego pragnie. Przywiązania, oddania, zaufania, miłość… Nigdy mu nie powie, że go kocha, ponieważ ona nie kocha nikogo. Seiya się zgodził gdyż wierzył, że kiedyś usłyszy upragnione słowa z jej ust. Widział, że go kocha ale nie umie się do tego przyznać przed samą sobą. Przez krótki czas poznał ją lepiej niż kogokolwiek. Niż ktokolwiek znał ją. Wiedział, że gdy czyta książki i jest na jakimś romantycznym wątku uśmiecha się i zagryza wargę. Widział jak gotuje i mógł skosztować tych pyszność. Wchodziła do kuchni i się zatracała jej palce siekały, przyprawiały i mieszały wszystko tak szybko i złotawością, że nie jeden szef prestiżowej kuchni by się nie powstydził. Słyszał jak gra na fortepianie. Obserwował ją, kiedy tańczyła do piosenek lecących w radiu. Zależnie od nastroju muzyki potrafiła zmienić rozpacz w śmiech, śmiech w rozpacz. Jednym słowem była świetną aktorką. Mógłby wymieniać wiele cech jej charakteru, które zostały w jakiś sposób ukryta a ona na ich miejsce zakładała maskę wyrafinowania i wyższości nad innymi. Tak naprawdę była szalenie miła, uprzejma jedynie czasami złośliwa. Kochał ją. Tego był pewien w stu procentach. Kochał jej uśmiech, jej oczy, usta, dłonie. Kochał ja całą. Właśnie szedł do nie. Nie wiedział jak ma jej to powiedzieć. Jego rodzice nie dali mu wyboru. Musi to zrobić i to zrobi. Mimowolnie zacisnął pięści z złość. Dotarł do jej domu. Wpuściła go jej pokojówka, która już dobrze go znała. Wszedł na górę i skierował się do jej pokoju. Siedziała na łóżku i przeglądała notatki z lekcji.  Kiedy go zobaczyła podeszła do niego i namiętnie pocałowała. Zdziwiła się, ponieważ on nie odwzajemnił jej pocałunku. Odsunęła się od Seiya i spojrzała prosto w jego oczy. Widziała w nich smutek, miłość, złość. Same sprzeczne uczucia.
- Czy coś się stało?- Zapytała niepewnie Usa.
- Usagi muszę ci coś powiedzieć.- Odpowiedział patrząc prosto w jej oczy. Spojrzała na niego pytająco.
- Wyjeżdżam do Anglii- słysząc to dziewczyna odeszła od niego i stanęła przy oknie. Patrzyła w nie jak w najcudowniejszy obraz. Niewiedział, dlaczego ale do jej oczu cisnęły się łzy. Przecież obiecała, że nie będzie płakać przez faceta, że się nie zakocha to po prostu z przyzwyczajania. A on dalej kontynuował.- Mój ojciec jest chory a tam są bardzo dobrzy lekarze a moja matka dostała tam kolejne zlecenie. Kocham cię, ale nie mogę zostawić człowieka, który mnie wychował nie wiemy czy wyzdrowieje. Kochanie zrozum. Proszę.- Mówił coraz ściszając głos a w nim słychać było wielki ból. W Usagi tliła się jeszcze nadzieje może tylko na jakiś krótki terminy. Poczekał aż się odrobine uspokoi.
-Na ile?- Zapytała a jej glos nie wyrażał żadnych emocji.
-Nie wiem. Może rok a może dłużej- odparł cicho podchodząc do niej kilka kroków.
- Kiedy?- Ta obojętność w głosie dziewczyny strasznie go raniła.
- Jutro wieczorem mamy samolot- odparł podchodząc do niej. Objął ją. A ona wyszarpnęła się z jego uścisku.
- Rozumiem wszystko. Odwołam nasze wspólne wakacje. Szkoda, że mówisz mi o tym dopiero teraz. Pewnie musisz już iść się pakować. Żegnaj Kou- chłopak patrzył na nią pogrążony w smutku a po jej policzkach ściekła pierwsza łza, ale on tego nie zauważył, ponieważ była do niego odwrócona. Usłyszała jak łapie za klamkę. Zdjęła z siebie jego koszule i nią w niego rzuciła stała teraz w samej koronkowej bieliźnie a z jej koczka wysunęło się o kilka więcej pasm włosów.
- Zabierz to i się wynoś- Jej głos był przepełniony rozpaczą. – Nie chce cię więcej widzieć- podeszła do niego i go wypchnęła na korytarz zamykając drzwi z trzaskiem. Osunęła się po nich a jej łzy płynęła z pełna mocą. Jej myśli krążyły z zawrotną prędkością. Dlaczego? Czym sobie na to zasłużyła? Najpierw Diamand a teraz Seiya. Obiecała sobie, że się nie zakocha a kochała, kochała bardzo mocno. Musiała coś z tym zrobić musiała mu powiedzieć może to niczego nie zmieni, ale jeżeli mu nie powie to Będzie żałowała do końca życia. Wstała z podłogi i za nim wybiegła. Zobaczyła go na dolnym korytarzu
- Seiya!-Krzyknęła i wskoczyła na niego a on ja złapał i mocno przytulił- Kocham cię- wyszeptała mu do ucha- Zostań jeszcze albo zabierz mnie do siebie, proszę- mówiła cały czas na przemiany z ,,Kocham cię’’
- Tez cię kocham Usagi. Ale…-nie dokończyła, ponieważ Usa mu przerwała.
-Proszę. Chcę z tobą spędzić te ostanie godziny. Proszę- wyszeptała w jego usta i go pocałowała. Oddawała w nim wszystkie swoje uczucia. Nadzieje, miłość, strach.
- Dobrze pojedziemy do mnie- wyszeptał i ponownie wpił się w jej usta.

***

Spędzali z sobą ostanie minuty jechali do niej do domu. Nie chcieli żegnać się na lotnisku. Siedzieli w samochodzie w ciszy. W końcu przerwała ją Usagi.
- Nie spotkamy się nigdy więcej-Zapytała z smutkiem
-Nie wiem może kiedyś znowu obudzisz się na z tępym bóle głowy a ja będę leżał obok ciebie.- Usagi mimowolni się zaśmiała na wspomnienie ich początku.
-Kocham cię- Wyszeptała i spojrzała na niego
- Wiem ja ciebie tez kocham bardzo mocno Tsukino- Usagi uśmiechała się.- Mam coś dla ciebie. Ale otwórz to dopiero jak już będziesz w domu a ja odjadę. Dobrze?- Zapytał a Usagi skinęła niepewnie głową i wzięła od niego paczkę.
- Do zobaczenia kochanie.
- Do zobaczenia króliczku-Usagi ostatni raz pocałował Seiya i wysiadła z samochodu. Usagi spojrzała ostatni raz na swojego ukochanego i weszła do domu a z jej oczu popłynęło może łez. Rzuciła się na lóżko i wtuliła twarz w pościel, która pachniał jej miłością. Przypomniała sobie o pudełku. Wzięła paczkę i ją otworzyła. W środku znalazła jego koszule a w niej mniejszą paczuszkę otworzyła je i zobaczyła piękny wisiorek. Była to połówka serca obejrzała je dokładnie i zobaczyła grawer                              ,, 20.09.2018r. Początek U + S’’. Usagi zaczęła jeszcze mocnej szlochać. 
***
 
Po pewnym czasie dziewczyna zdała sobie sprawę z tego że to co jej się przytrafiło było najlepszą rzeczą na świecie jaka mogła się zdarzyć. Była to miłość. Po cudownych chwilach z Seiya dziewczyna zdjęła swoja maskę. Była dla wszystkich milsza i szczersza. Zaczęła się bardzo dużo uczyć i trenować, jej drużyna dawała sobie bardzo dobrze rada i wyjechała na olimpiadę w dużej części dzięki Usie wygrały złoty medal.. Pewnego dnia poznała sławnego aktor, z którym się zaprzyjaźniła zaczęła się pojawiać na różnych galach i okładkach gazet, Poznała największe gwiazdy kina i estrady. Zagrała w paru filmach a reżyserzy się o nią bili. Miała wielki talent aktorski. Nie miała czasu rozmyślać o Seiyi gdyż nie miała czasu, ale nadal go pamiętała. Romansowała z kilkoma sławnymi, przystojnymi chłopakami, ale jej zawsze czegoś brakowało to nie był ON.  Jej kalendarz był zapełniony właśnie była na finiszu studiów. Dzięki swojej pilnej nauce i nie bywałym osiągnięciom już po czterech latach miała zakończyć prawo.  W między czasie chodziła po wybiegach sławnych projektantów. Każdy znał jej imię. Była sławne i wszędzie było jej pełno. Każdy paparazzi jej szukał chciał mieć jej zdjęcie. W pewnych chwilach było to bardzo uciążliwe. Oni usilnie myśleli gdzie ona się podziewa a ona siedziała na plastikowym krzesełku i kibicowała swojej ulubionej drużynie. Kochała football. Do jej kochanego zespołu  miał trafić nowy członek, podobno bardzo dobry ale nikt nie znal jago prawdziwego imienia i nazwiska ponieważ posługiwał się pseudonimem. Mecz się zaczął. Patrzyła na swoich znajomy którzy się śmiali i całowali . Trochę jej tego brakowało. Nowy gracz okazał całkiem niezły strzelił przeciwnikom dwie bramki. Po zakończonym meczu poszła na zamknięta imprezę klubową. Fajnie mieć znajomego trenera.  Podeszła do baru i zamówiła dżin z tonikiem. Po kilku kieliszkach podszedł do niej nieznajomy. Zamówił whisky i do niej zagadał. Usie fantastycznie się rozmawiało z nowopoznanym mężczyzna, choć niezła jego imienia. Byli już nie źle wstawieni. A Usagi  urwał się filmy.
***
Obudziły ją promienie słońca. Przenikające przez okno i firanki, dlaczego ich nie zasłoniłam zasłonami? Zawsze tak robiła, gdy się kładła spać. Podniosła głowę. Zaraz tego pożałował tępy ból zawładnął jej głową. Zawsze tak miała, jak za dużo wypiła. Co się wczoraj działo? Dlaczego jestem naga? Na kim ja leże. Zastanawiała się gorączkowo. Spojrzała na twarz swojej poduszki i zamarła a po chwili się poderwała pilnując, aby to, co powinno zostało zakryte. CO JA ZROBIŁAM? Omójbożecojazrobiła… Myśli płynęły w jej głowie z zastraszającą prędkością. Co ja mam teraz zrobić? Jak mam się zachować? Wymknę się po cichu. Nie to nie dorzeczne to mój dom. Nagle zdała sobie sprawę z absurdu sytuacji tak samo zachowywała się, kiedy przeżyła swój pierwszy raz z Seiyą.
- O już się obudziłaś- zapytał mężczyzna
- Wiesz ja mało pamiętam…-nie dokończyła, ponieważ przerwał jej śmiech faceta.
-Znowu naprawdę króliczku- przybliżył się do niej i pocałował jej nagą szyje.- Kiedy cię wczoraj zobaczyłam wiedziałem, że to ten mój sławny króliczek a kiedy zobaczyłem naszyjnik to pomyślałem że może nadal coś do mnie czujesz.- Kolejny pocałunek- Myślałem, że mnie poznałaś a jednak nie. Aż tak się zmieniłem?- zapytał zmysłowo, a przez ciało Usagi przeszedł dreszcz rozkoszy odwróciła się do niego z zamiarem przerwania tej idiotycznej sytuacji, ale zamknął jej usta pocałunkiem chciała się przeciwstawić, ale nie mogła za bardzo go kochała, aby go skreślić. Zatraciła się w jego pocałunkach i robiła to jeszcze przez długi czas.


HAPPY END
Ten, co chcę szczęśliwe zakończenie niech skończy w tym miejscu. Ten, co chce poznać prawdę niech czyta dalej…


                Usagi była bardzo, ale to bardzo szczęśliwa, gdy Seiya ponownie wyznał jej miłość. Spędzali wiele czasu razem. Śmiali się, chodzili na przyjęcia i się kochali. Pewnego dnia Seiya zaproponował, aby zamieszkali razem. Usagi bardzo nie chciała wyprowadzać się z swojego domu, więc to Seiya wprowadził się do Usy. Byli straszenie w sobie zakochani a w myślach chłopaka krążył piękny pierścionek zaręczynowy, który wybrał dla Usagi.  Martwiło go że dziewczyna nie cieszy się tak bardzo z kroku na przód w ich związku jak on. Mieli dla siebie mało czasu. Usagi zajmowała się nauką i sportem czasami pozowała dla jakiegoś magazynu a on ciężko trenował. Chodzili oczywiście na bankiety i imprezy. Na pewnej i nich doszło do małego wypadku. Kiedy tańczyli Usagi po prostu upadla i zemdlała oczywiście chłopak ja złapał. Po tej sytuacji zaczął zauważać jak mało Usa je i jaka jest blada oraz słaba. Zastanawiał się czy to możliwe, aby jego dziewczyna na cos zachorowała. Jego przypuszczenia sprawdziły się, kiedy szukał papierów z poprzedniego klubu. Przypadkiem na trafił na list od jakiegoś lekarza. Zaczął go czytać a na jego twarzy malował się szok. Usłyszał jak dziewczyna otwiera drzwi, spojrzała na niego i zrozumiała od razu, o co chodzi i co Seiya trzyma w dłoni. Na jej twarz widać było strach i bezsilność. Popatrzył na nią oskarżycielsko. Dlaczego mu nie powiedziała krzyczało w jego myślach.
-Czy to prawda?- Zapytał z nadzieją. Może to jednak pomyłka. Czekał na odpowiedź. Kiwnęła głową. Nie to nie może się dziać na prawdę. Musiał opuścić to mieszkanie. Teraz, zaraz, natychmiast. Puścił list a on opadł na ziemi nie wydal żadnego dźwięku, był lekki, nic prawie nie ważył, ale dla dziewczyny był jak ogromy głaz. Ominął ją, wziął kurtkę i wyszedł musiał to przemyśleć, musiał się uspokoić. Usagi została sama w mieszkaniu, podeszła po list. Wzięła go i przeczytała chyba tysięczny raz. Wynikało z niego, że ma białaczkę i najgorsze, jakie można mieć rokowania, lekarze dziwili się, jaki cudem daje rade tak intensywnie żyć. Odpowiadała im, że to przez miłość. Ale niestety ta miłość nie pomogła i jej wyniki były cały czas złe. Jej łzy zaczęły płynąć po policzkach. Po pewnym czasie skończyła płakać, wstała z podłogi i zabrała się za gotowanie to ją odprężało. Właśnie kończyła, kiedy usłyszała otwierane drzwi a potem zobaczyła Seiya stojącego u progu kuchni. Patrzyła mu prosto w oczy.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- Zapytał cicho patrząc cały czas na jej twarz.
- Bo się bałam – odpowiedziała nie spuszczając z niego wzroku.
- Czego?- kolejne pytanie zawisło w powietrzu.
- Dopiero, co… nie chciałam tego psuć…to jest trudne- wyjąkała a po jej policzku spłynęła łza. Podszedł do niej i ją przytulił.
- Przecież możesz mi ufać, możesz mi mówić o wszystkim- mówił a jej płacz się nasilił- Będzie dobrze damy sobie rade- szeptał głaszcząc jej plecy. Nie może jej stracić przez dwa lata próbował zapomnieć, ale oczywiście myślał ciągle o jej długich włosach, pięknych oczach i cudownych ustach. Odtwarzał w pamięci jej śmiech i głos. Tak mu jej brakowało. A teraz ona… Nie mógł dłużej o tym myśleć. Musiał być silny. Wziął ja na ręce i zaniósł do sypialni. Zasnęli wtuleni w siebie marząc aby kolejny dzień był lepszy lub wcale go niebyło.

Kolejne dni mijały. Pogoda zrobiła się szara i smutna tak jak nastrój pewnego chłopaka. Przesiadywał wiele godziny w szpitalu praktycznie z niego nie wychodził. Dowiedział się że jego dziewczyna przez cały czas chodziła tu na kolejne badania, rozmowy z psychologiem oraz po leki, które nic nie dawały. Była blada, nie chciała jeść, cały czas spała. Zadawał sobie pytanie jak mógł być tak głupi. Przecież Usa nigdy z własnej woli nie ścięłaby włosów. Kiedyś sięgały jej do pasa a teraz do szyi. Przeklinał ja za to że się podała i przestał brać leki hamujące chorobę. Doszła do wniosku, że skoro i tak jej nie pomagają to chce mieć chociaż włosy. Więc przyjmowała tylko leki przeciw bólowe , wzmacniające itp. Po tej pamiętnej rozmowie było dobrze. Dopóki Usagi prawie się nie wykrwawiła. Wszedł do domu i zobaczył ją z czerwonym od krwi ręcznikiem siedzącą pod ściana w łazience. Od tego momentu jej stan pogarszał się bardzo szybko. Po trafieniu wtedy do szpitala już z niego nie wyszła. Zobaczył że się budzi.
- Jak się spało- przybrał najbardziej radosny ton, na jaki było go stać.
- Dobrze- Wychrypiała
- Usagi musze cię o coś zapytać.- popatrzył na nią
- Pytaj- słysząc to wyszedł z Sali i wrócił z czerwona piękna białą lilią.
-Usagi kochanie czy wyjdziesz za mnie- Mówiąc to ukląkł przed jej łóżkiem z małym czerwonym, otwartym pudełeczkiem w dłoni. Po policzku dziewczyny spłynęła łza.
- Po ci taka chora żona która długo nie pożyje?- powiedziała z goryczą nawet nie czekając na odpowiedź.- Nie potrzebuje litości- stwierdziła. Seiya wstał z kolan i usiadł na jej łóżku dziewczyny.
-Kochanie planowałam to od dawne, ale wtedy czekałem na dobry moment. Naprawdę cię kocham i chce abyś została moją żoną. Proszę cię.- patrzył na nią z nadzieją
- Też cię kocham- odpowiedziała i się do niego przytuliła
- Czyli się zgadzasz?- zapytał dla pewność
- Tak. – Krzyknęła i go mocno pocałowała- Pokaz mi ten pierścionek- poprosiła. Podał jej pudełeczko. Był w nim piękny pierścionek z białego złota z diamentem w kształcie kwiatu.
- Jest… jest prześliczny- odpowiedziała zachwycona dziewczyna.
- Cieszę, że ci się podoba- wziął od niej pudełeczko, wyjął pierścionek i wsunął jej na palec po czym  go ucałował.
Kolejne dni nie różniły się prawie wcale. Nadszedł w końcu dzień kiedy w szpitalnej kaplicy mieli powiedziecie sobie sakramentalne ,,Tak’’. Usagi była ubrane w białą sukienkę i jasne baleriny. Trzymała w dłoni bukiet z lilii.  Miała delikatny makijaż. Cały czas się uśmiechała. Szła prowadzona do ołtarza przez swojego ojca. Seiya patrzył na nią z uwielbieniem. Z kilkanaście minut będą należeć do siebie. Miał na sobie czarny klasyczny garnitur i taką sama muszkę. Jego włos były w artystycznym nieładzie. Podeszli do niego a on przejął dłoń swej ukochanej.
- Dbaj o nią- powiedział tylko ojciec panny młodej a chłopaka skinął głowa. Stanęli przed ołtarzem podali sobie dłonie i wypowiedzieli słowa przysięgi kiedy skończyli i mogli się pocałować szepnął jej do ucha ,,nie tylko do śmierci’’ A w oczach dziewczyny zaszklił się łzy.

Kolejny tydzień mijał. Przyszedł do Usagi, ale nie było jej na w Sali a lóżko było zaścielone. Nie to nie mogło się zdarzyć- Krzyczały jego myśli- Nie to nie może być to- zaczął biec szukając jej lekarza. Gdzie on jest do kurwy nędzy jak go potrzeba? Znalazł go w końcu.
- Gdzie ona jest?- Wrzasnął na lekarza
- Została przeniesiona na Oiom.- Odpowiedział spokojnie doktor. – jej stan się pogorszył i …- nie dokończył, ponieważ przerwała mu pielęgniarka
- Doktorze pani Kou- krzyknęła a lekarz z Seiyą biegli do niej. Stanął przed szklanymi drzwiami widział ją. Chciał tam wejść ale lekarz mu surowo zabronił i zagroził że jeżeli się nie uspokoi wyprowadzi go ochrona. Patrzył przez szkło jak próbują ją ratować. Przestali. Dlaczego przestali? Patrzył jak lekarz patrzy na zegarek a pielęgniarka coś notuje. A potem wyłącza maszyny. Nie wiedział, co się dzieje. Myślał to nie prawda to jakaś cholerna pomyłka!!! Ona musi żyć! Ona musi!- wrzeszczały jego myśli.
- Przykro mi panie Kou, ale nie mogliśmy nic zrobić.- powiedział współczująco lekarz.
- Co ma pan na myśli- zapytał mężczyzna nie wierząc w prawdę mu sial to dokładnie usłyszeć.
- Ona nie żyje.- Powiedział lekarz. A Seiya nabrał powietrza w płuca i jej wypuścił z głośnym sykiem aby się uspokoić- będzie pan ja za chwile zobaczyć. Jeżeli oczywiście pan chce- zapytał lekarz a chłopak skinął głową- dobrze, więc niech pan skieruje się do sali dwudziestej-piątej.- Popatrzył jeszcze na niego i odszedł.


















Dojrzały mężczyzna. Miał ok trzydzieści lat.Siedział przy grobie na cmentarzu. Był ubrany bardzo elegancko. Trzymał w dłoni białe lilie. W wpatrywał się w czarny napis na nagrobku z jasnego marmury.
Usagi Kou
Ur.25.05.2000r.  zm. 13.11.2022r.
Kochająca Córka i Wspaniała Żona
Na zawsze w sercach.
-Witaj kochanie. Przyniosłem ci twoje ulubione kwiaty. Cieszysz się?- Zapytał cicho. Nie usłyszał odpowiedzi. Wybacz, że tak długo mnie nie było. Musiałem wyjechać. Znowu cię zostawiłem, ale teraz opowiem ci, co czułem przez cały czas. Od samego naszego początku. - Pamiętam jak dziś, kiedy cię zostawiłem, kiedy musiałam odejść widziałam twoje łzy a moje serce chciało tak zostać, kiedy w końcu powiedziałaś, że mnie kochasz i przepraszasz, że mówisz mi to dopiero teraz prosiłem cię wtedy abyś nigdy więcej nie płakała i chyba wolałabym gdybyś jednak mnie nie kochała a nienawidziła tak jak kiedyś. Wiedziałbym przynajmniej, że nie będziesz smutna a jedynie rozgoryczone. Tak chciałam zostać być przy tobie miałaś na sobie moja koszule zapiętą na jeden guzik a pod nią koronkową czarną bieliznę byłaś wtedy tak seksowna włosy spięłaś w niesfornego koczka a przy twarzy spływały pasm okalając ją. Chciałam ci wtedy tak bardzo pocałować, ale wiedziałem, że to tylko utrudni  powiedzenie ci, że odlatuje. Wolałem jak byłaś obojętna a twoje serce było zamknięte dla mnie na kluczy, który wyrzuciłaś do oceanu. A wszystko zaczęło się od jednego zakładu od jednego głupiego wyzwania… Jak to się stało? Jak … Nie rozumiem jak mogliśmy się tak ponieść emocją? Jak? Potem przez pewien czas było pięknie, ale potem jest końce i pożegnanie i nadal brakuje tych dwóch słów. Trzech sylab. Dziewięć liter. A kiedy je słyszysz lub wypowiadasz jest za późno, bo to jest już koniec i nie już nic. Nie ma już was. Jesteś ty i jest ona. Tęsknisz, ale nie możesz napisać nawet listu nie mówiąc już o jej zobaczeniu. Rozstanie z nią równa się zakończeniu twojego głupiego i marnego nic nieznaczącego bez niej życia. Ale żyjesz, oddychasz, rozmawiasz z innymi ludźmi i kochasz całym serce, choć to cię powoli niszczy. Jesteś w pewny sensie szczęśliwy, bo masz nadzieje, że ona żyje i masie dobrze i że ktoś inny niż ty dał jej to szczęście, którego ty nie mogłeś jej podarować, ale potem dowiadujesz się, że jej nie ma a jeszcze gorzej, kiedy widzisz jak odchodzi, ale ty już nie możesz nic zrobić… Tak te dwa słowa potrafią zniszczyć wszystko. Dwa słowa potrafią wszystko naprawić. Dwa słowa… Wypowiedzenie ich podobno osłabia inni natomiast mówią, że one uwalniają i to cudowne uczucie moc je wypowiedzieć. Ale czasami nawet one nie potrafią zmienić rzeczywistość, bo jest za późno… Może gdyby cię wtedy nie zostawił? Może by się to nie wydarzyło. Tak bym chciał cię ponownie zobaczyć i przytulić. Kocham cię i cały czas jestem ci wierny. Będę częściej cię odwiedzał. Obiecuje. Wiesz kochanie nie wyobrażam sobie, co ty musiałaś czuć, ale to, co czułem przez cały czas kiedy byliśmy razem nadal czuje. Tylko teraz wiem ze jesteś na pewno szczęśliwa i na mnie czekasz tak jak ja czekam na ciebie. Jest ciężko kochanie. Strasznie za tobą tęsknie. Nie ma cię, ale nadal jesteśmy my zawsze będziemy razem. Zawsze będę o tobie pamiętał. Zawsze kochanie. Mam nadziej ze mnie słyszysz. Kocham cię.


Nie widział za sobą pięknego anioła o długich blond włosach, i jego łez.

Gigi