wtorek, 20 sierpnia 2013

Dla zainteresowanych (Co się dzieje z Gigi!?)

Witajcie moje drogie czytelniczki! Otóż po stresujących i smutnych tygodniach dostałam okazje na spędzenie ostatniego tygodnia z moją siostrą. Zapewne wrócę w pon. do domu ale i wtedy moją głowę zaprzątać będzie szkoła. Obiecuje jednak, że znajdę czas i napiszemy razem z Mariką kolejne posty.
   Kilka słów do rozdziału 4 ( Będę słodzić)
   Marika cudowny rozdział. Udało ci cię bez naszego gadania, przekręcania ułożonego planu, ciągłych głupawek. Czytałam z zapartym tchem jak opowiadania innych autorek. Mam nadzieje że Wam  moje drogie też się podobało ale nie zażądacie żeby od tej pory to Marika jako jedyna prowadziła bloga ;) Dziewczyny ja wiem kto wyłonił się z cienia, a wy? Oj będzie się działo!!!


P.S. Prosimy o mnóstwo komentarzy ( może być też krytyka, gdyż M skarżyła mi się, że  brakuje jej konstruktywnego ochrzanu od góry do dołu) :D




Gigi

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Niebezpieczny list - Rozdział 4

    Witajcie. No i zostałam sama.  Mam jednak nadzieję, ze nie na długo ( Gigi wracaj do mnie!) Poniżej kolejny rozdział, tym razem w pełni mój. Mam nadzieję, że pozytywnie odbierzecie nową, nieco zbuntowaną Usagi. Jej charakterek będzie się jeszcze rozwijał:D Osobiście lubię w nim końcówkę, gdyż tak naprawdę dopiero teraz akcja zaczyna nabierać tempa. Przy okazji czy końcówka z czymś Wam się kojarzy? ;) Miłej lektury!


      Ubrała się, zawiązała buty i związała długie włosy w wysoki kucyk. Wybiegła z domu.
     Poranne bieganie uspokajało ją i przywracało harmonię. Biegła stromymi leśnymi szlakami, które dobrze znała. Lubiła tu przyjeżdżać, nie tylko przy różnych uroczystościach, ale także na krótki wypoczynek.
     Zatrzymała się, gdy zobaczyła zapakowany czarny samochód. Zdziwiła się, gdyż miejsce, za którym przepadała było odludziem. Na chatkę w tej okolicy mogli sobie pozwolić jedynie zamożni ludzie, ponieważ posiadały one luksusowe wyposażenie. Dla większego komfortu gości domki były oddalone od siebie w dość dużej odległości.
     Dlatego też zaskoczył ją widok samochodu, w dodatku nieopodal lasu. Nikt nie wybierał się tu na spacery, ze względu na mała atrakcyjność zielonych terenów. Bogaczy nie mógł satysfakcjonować widok kilku drzew.
     Czyżby ktoś był tu przejazdem, lub nie wiedział o tym?
     Nie zastanawiała się dłużej, tylko ruszyła przed siebie.
 ***


-I co? Widzisz ją? Śledź i nie spuszczaj z oczu. Masz mi zdać raport z każdego ruchu, jaki wykona. Musimy wiedzieć o wszystkim: co robi, gdzie bywa, z kim się spotyka. Jeżeli faktycznie ma z nim kontakt, to my będziemy o tym wiedzieć. Jak to co masz robić? Biegnij za nią. - warknął, po czym zakończył połączenie.
- Tak trudno teraz o kompetentnych pracowników. Westchną i zajął się przeglądaniem zaległych papierów.
***


  Zdyszana blondynka otworzyła drzwi i porwała butelkę wody stojącą na stoliku. Opróżniła połowę butelki i opadła zmęczona na kanapę. Taki trening, choć męczący, był idealnym sposobem na wyładowanie całej złości i  frustracji. Po takim wysiłku nie  była w stanie dłużej się wściekać. Myślała nad najlepszym wyjściem z sytuacji, choć właściwie to już podjęła decyzję. Bez względu na to co zrobił Mamoru konsekwencji nie może ponosić nikt inny. W tym klinika. Będzie walczyła o jej dobre imię i o swoje.
     Wygrzebała z torebki telefon i wybrała numer przyjaciółki. Ta odebrała po pierwszym sygnale.
- Tak, słucham.
- Rei, to ja Usagi. Pilnie potrzebuję twojej pomocy.
- Cześć. Nie widziałyśmy się tak dawno, a ty dzwonisz tylko dlatego, że masz w tym interes? - próbowała nadać swojemu głosowi żartobliwy ton, jednak wyszło jej to dosyć sztucznie.
- Bardzo się przepraszam, ale to naprawdę ważne - rzuciła beznamiętnie - Mam ostatnio problemy...
- Słyszałam - przerwała Rei. - Nie sądziłam jednak, że to prawda.
- Niestety tak, dlatego dzwonię. Czy możesz zorganizować mi wywiad? Najlepiej na pojutrze. Obojętnie dla kogo. Chcę to wszystko wyjaśnić.
- Myślę, że tak. Odezwę się, jak już coś będę wiedziała.
- Dzięki. Czekam.
     " Jeden problem z głowy - pomyślała blondynka. "Pora wracać do domu.
     Wzięła walizkę oraz resztę rzeczy i zamknęła za sobą drzwi.
     Nie chciała już nigdy więcej wracać do przeszłości. Jednak obecna sytuacja zmuszała ją o zakończenia wszystkich spraw swojego męża. Zrobi to, a potem nie odwróci się za siebie ani raz. Musi zatroszczyć się o swoją przyszłość. Wyjaśni i sprostuje wszystko co tego wymaga, a później zamknie rozdział dotyczący obecności Mamoru w jej życiu. Na razie musi być silna. Nie może poddać się presji ze strony policji i mediów. Postara się ułożyć swoje życie na nowo.
     Zapakowała bagaż na tylne siedzenie samochodu, następnie sama usiadła za kierownicą i ruszyła. Zniszczyła właśnie jedną z więź łączącą ja z jej mężem. Nie obejrzała się za siebie.
     Nie mogła więc widzieć czarnego samochodu podążającego za nią.
***


- Cześć Seiya. Mam pewną propozycję. Co byś powiedział ma wywiad z Usagi?
- Poważnie? Chce wywiadu? Rozumiem, że tylko ze mną - powiedział pewny siebie.
- Nie pochlebiaj sobie. Sama zdecydowałam się na ciebie, bo liczę, że ją oszczędzisz. Nie dręcz jej, jasne? Daj jej wytłumaczyć co chce, ale nie wypytuj. Ona to ciężko znosi...
- Nie musiałaby, gdyby nie wychodziła za tego palanta - warknął.
- Dobrze wiesz, że to nie czas na takie rozmowy. Nie zmienimy przeszłości. To jak? Zainteresowany?
- Tak. Kiedy - westchną zrezygnowany. Wiedział, że jest na przegranej pozycji w rozmowie z czarnowłosą kobietą.
- Pojutrze o 12.
- W porządku.
- Powiem jej - rzuciła. Po chwili wymamrotała słowa pożegnania i rozłączyła się. W głębi serca podzielała zdanie swojego rozmówcy, jednak już dawno przestała w jakikolwiek sposób doradzać w życiu Usagi. Ona i reszta dziewczyn usunęły się w cień. Ta dziewczyna była dla niej tak ważna, że postanowiły spełnić jej prośbę. Jednak nawet później, gdy pogodziły się, nic nie było już takie jak przedtem. A ich przyjaciółka nabierała do nich dystansu. Trzymały się więc teraz we cztery, nosząc w sercu uczucie pustki i żalu. I każda z nich nie pragnęła  niczego bardziej, niż odzyskania Usagi.
***
    

Droga dłużyła jej się niemiłosiernie, a słońce piekło w ramię. Pomimo wiosny grzało już mocno. Dlaczego akurat teraz, gdy chcę jak najszybciej zaszyć się w domowym zaciszu, muszą być te przeklęte korki?
     Cała ta chora sytuacja powoli ją wykańczała. Pragnęła ukojenia. Potrzebowała osoby, która wspierałaby ja w tych ciężkich chwilach. Nikt jednak nie przychodził jej co głowy. Owszem utrzymywała kontakt ze wszystkimi dziewczynami, ale to już nie było to samo, co kiedyś. Co prawda one starały się nie okazywać tej przepaści, która utworzyła się pomiędzy nimi w momencie jej ślubu. Teraz wiedziała, że przyjaciółki chciały jej dobra, wtedy odczuła to jako silna ingerencje z ich strony. Nie rozumiał, jak mogą chcieć decydować za nią. Więc przeprowadziła z nimi rozmowę, w której niezbyt delikatnie wyraziła, że chce sama dokonywać wyborów. Dosadnie powiedziała, żeby ją zostawiły. One uszanowały jej słowa.
     Później, kiedy już ochłonęła przeprosiła je. Niestety nic już nie  było takie samo. Jej nieograniczone zaufanie do Mamoru, a do nich nie poważnie nadszarpnęło łączące je relacje. I choć przyjaciółki zapewniały, że nie mają do niej żalu, to jednak co raz częściej spotykały się bez niej. Cóż... może to kolejne odmowy z jej strony zniechęcały je do dalszego działania? Jednak Usagi od czasu ślubu była naprawdę zajęta. Gdy zauważyła je razem poczuła się zawiedziona. Nie chciała, żeby ją zostawiły. Tak więc z czasem i ona izolowała się przed nimi. Nie potrafiły już ze sobą rozmawiać, tak jak kiedyś.
     Zamyślona wspomnieniami w końcu uświadomiła sobie, że znajduje się na jezdni i momentalnie oprzytomniała. Spojrzała się w lusterko, żeby sprawdzić czy nie jedzie za wolno i tym samy  nie powoduje korka. Za sobą i kilkom innymi samochodami mignęło jej znajome czarne auto. I wiedziała, że już gdzieś je widziała. Czy jest śledzona? Nie, gdyby tak było, to nikt nie dałby się jej nakryć i zachowywałby większą ostrożność. Jednak poczucie obserwowania nie dało jej spokoju i postanowiła to sprawdzić. Tak więc co raz zjeżdżała w boczne uliczki i obserwowała. Gdy inne samochody zaczęły się rozjeżdżać i pozostał już ten jeden miała pewność, że jest śledzona. Tylko dlaczego ktoś miałby ją... O cholera! To nie możliwe. Czy oni mają zamiar ją cały czas obserwować? Zdziwienie ustąpiło miejsca wściekłości. Postanowiła, że zaprowadzi BMW w dobrze znane mu miejsce.
***


  To wszystko było dla niego dziwne. Od dawna byli w Tokio, a ona zamiast jechać do domu wciąż skręcała w jakieś ulice. Czyżby go zauważyła? Może nie powinien jej obserwować w ten sposób, ale nie miał pojęcia jak się do tego zabrać. Nigdy nie został odpowiednio przeszkolony do tego typu zadań, więc zdał się na swój słabo rozwinięty instynkt.
     Powoli szpiegowanie Usagi Chiba stawało się dla niego uciążliwe. Osobiście nie wierzył, żeby ta blondyneczka mogła coś wiedzieć odnośnie poszukiwanego. Jednak rozkaz to rozkaz. Jechał więc za nią i widział, że mijają znaną mu piekarnię i mały sklepik spożywczy. Śledził ją także, gdy znaleźli się na parkingu...komisariatu!
     Zadrżał. Wiedział, że ta sytuacja nie będzie dla niego korzystna. Co ma robić? W tej sprawie nie ma dużego wyboru. Musi iść tam i stawić czoła konsekwencjom. Nauczył się. że w takich momentach na nic zdaje się tłumaczenie swojej niewinności i zapewnianie o jak najlepszych chęciach. Załoga tego budynku była bezwzględna.
     Popatrzył jeszcze jak kobieta gwałtownie otwiera drzwi i wchodzi do środka. Odczekał chwilę i ruszył w tą samą stronę.
***
 

 Zwykle opanowana lekarka tym razem dawała ponosić się emocjom. Kiedyś może ta sprawa nie poruszyłaby jej tak, a nawet jeśli, to zapewne nie miałaby odwagi czegoś z tym zrobić. Jednak wydarzenia zaistniałe w ciągu ostatnich dni sprawiły, ze cos w niej pękło. Jakby cała ufność, bezbronność i naiwność wyparowały. Teraz była pewna siebie, odważna i zdeterminowana. Wiedziała czego chce. I wiedziała, że to dostanie.
     Jej szybkie kroki roznosiły się po budynku. Gdy tylko dostrzegła drzwi po lewej stronie bez zastanowienie wparowała do środka. Wzrok skierowała na biurko, a raczej siedzącego za nim mężczyznę.
- Co wy wszyscy sobie myślicie! - wykrzyknęła - Kto dał wam prawo do tej całej szopki?! Mówię wam to ostatni raz: nie mam nic wspólnego z Mamoru - celowo nie użyła słowa "mąż". - Więc zostawcie mnie i poszukajcie kogoś, kto pomoże wam go złapać - mówiła gestykulując rękoma. W tej chwil zobaczyła swojego "agenta". - A przy okazji: zainwestujcie w lepszych pracowników - powiedziała i opuściła pomieszczenie trzaskając drzwiami. Następnie wsiadała do auta i pośpiesznie odjechała, mając nadzieję, że wypadła wiarygodnie.
***


- Jak to  dowiedziała się?! - zdenerwował się szef działu do walki z korupcją.
- Wy cholerni idioci, czy nie potraficie zrobić nawet tego? Mam was cały czas pilnować?
- To co mamy teraz robić? - niepewnie zapytał spawca całego zamieszania. Już dawno nie słyszał ich szefa w takim stanie, i wiedział, że nie wróży on nic dobrego.
- Co macie robić? Teraz już nic. Wróćcie do swoich stałych obowiązków: siedzenia na dupie i udawania, że coś robicie! Wrzasnął po czym zakończył połączenie.
- Czyli odpuszczamy? - zapytał jeden z jego podwładnych.
- Nie. Ona musi coś wiedzieć. Prędzej czy później popełni błąd, a nasz człowiek będzie o tym wiedział pierwszy - urwał by zebrać myśli. Po chwili kontynuował
- Potrzebuje kogoś, kto będzie ją obserwował dzień i noc. Kogoś, kto zdobędzie jej zaufanie i sympatię. Kto podejmie się tego wyzwania - zwrócił się do wszystkich zgromadzonych w sali.
- Ja - powiedział mężczyzna wyłaniający się z cienia.

Marika&Gigi(ale tylko duchem)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Oj, to życie.

     Witajcie, naj mocniej przepraszamy za brak wpisow w ostatnim czasie. Bardo nas cieszą wszystkie komentarze i serdecznie dziękujemy. Mam jednak złą wiadomość z powodów nie zależnych od nas musimy wyjechać na pewien czas( nie są to plany wakacyjne). Ostatni tydzień nie był dla nas łaskawy i musiałyśmy przed wyjazdem załatwić kilka spraw, które zajmowały cały nasz wolny czas, więc nie miałyśmy głowy do pisania. Na pocieszenie mogę obiecać, że jak tylko wrócimy dodamy rozdziały gdzie pojawi się D.  a potem będzie się działo. :D;D 

P.S. Pozdrowienia od Mariki!



Gigi