1 Rozdział: Białowłosy – wróg i syn.
Po pięknych komnatach chodziła czarnowłosa dziewczyna
szukająca żywej duszy. Postanowiła sprawdzić, co robi jej matka.
- Matko? - Weszła niepewnie do komnaty swojej rodzicielki.
- Co się stało?- Zapytała machinalnie
-Gdzie są wszystkie służki?- Podeszła bliżej kobiety
siedzącej w fotelu przy oknie
- Służące pakują twoje rzeczy Rei. Jedziemy na bal i wielkie
śluby w królewskim pałacu.- Odparła
- Na księżyc?- Kolejne pytanie
- Och kochanie przecież wiesz, że kryształowy pałac jest
ruiną. Na Ziemie córeczko.- Odpowiedziała rozbawiona
-Ach, no dobrze.- Kiedy już miała odejść przypomniało jej się,
że nie wie, kto bierze ślub- Matko, kto bierze ślub?- Zapytała z obawą
- Sereniti z Edymionem- w tym momencie serce dziewczyny się
rozpadało- Ty z Seiyą, Diamand z Mohoto, Minako z Yatenem i Taiki z Ami!- Mówiła
uradowana Rebela.
- Nie, nie, nie!!!- z oczu dziewczyny płynęły łzy.
- Słucham?- zapytała oburzona kobieta
-Nie matko nie wyjdę za niego. Ja go nie kocham- odpowiedziała
dziewczyna przez łzy.
- Miłość i miłość, a czy ktoś cię do niej zmusza!- Krzyknęła
matka Rei
- Matko! Miłość jest najważniejsza. Jak mam z kimś dzielić życie
skoro moje serce należy do innego?- Pytała płaczliwie dziewczyna.
- A kogóż to twoje głupie serce wybrało!- Zapytała oburzona
- Endymiona- wyszeptała z skruchą czarnowłosa.
- Chyba jesteś opętana córko. On nie jest dla ciebie! Masz
być posłuszna najpierw rodzicom, a potem mężczyźnie, na którego zgodzimy się my albo,
którego ci wybierzemy!- Wrzasnął czarnowłosy mężczyzna przysłuchujący się tej rozmowie
od jakiegoś czasu.- A teraz idź do swoich sypialni i pomóż służącym w
pakowaniu. Jutro wyjeżdżacie z mamą. Z samego rana masz być gotowa i piękna.
Odejdź- mówił już spokojnie ojciec Rei. Dziewczyna wybiegła z pokoju jej łzy spływały
po policzkach. Przeczuwała, że to się tak skończy. Miała mieć wolny wybór tak
wszyscy mówili, ale kłamali. Wpadła do sypialni wściekła chwyciła wazon i
rzuciła nim w ścianę. Roztrzaskała się w drobny mak a po komnacie rozległ się
dźwięk tłuczonego kryształu. Zaraz zbiegły się służące, które zaczęły sprzątać pozostałości po ataku furii Rei. Wzięły zrozpaczoną
dziewczynę pod ramiona i zaprowadziły do łazienki. Nalały wody do wanny i ją w
niej zanurzyły. Rei czuła, że jest coraz bardziej obojętna na wszystko a jej
powieki robią się ciężkie. Czuła jak ktoś ją chwyta a potem miękki materiał,
kiedy kobiety kładły ją na łóżku. A potem zapadła w sen.
Tak było u każdej z dziewczyn. Jedynie Ami i Taiki byli szczęśliwi, ponieważ się kochali. Ale reszta… Yaten zawsze nie lubił Miny. Mina za to go kocha. Usagi jest przeznaczona księciu ziemi, ale on zawsze nią gardził. Endymion i Yaten kochają Rei. Seiya kocha Sereniti, ale dziewczyna traktuje go jak brata. Diamand ma ożenić się z Mohoto , dziewczyną której nigdy nie widział… Tak Ami i Taiki maja szczęście.
Tak było u każdej z dziewczyn. Jedynie Ami i Taiki byli szczęśliwi, ponieważ się kochali. Ale reszta… Yaten zawsze nie lubił Miny. Mina za to go kocha. Usagi jest przeznaczona księciu ziemi, ale on zawsze nią gardził. Endymion i Yaten kochają Rei. Seiya kocha Sereniti, ale dziewczyna traktuje go jak brata. Diamand ma ożenić się z Mohoto , dziewczyną której nigdy nie widział… Tak Ami i Taiki maja szczęście.
***
Stałam przed Edymionem, który mi się kłaniał na powitanie a
potem wziął moją dłoń i ją ucałował. Czy tak będzie wyglądało moje życie od
teraz? Walczyłam z łzami.
- Pani, mam nadzieje, że twoja podróż się udała- zapytał
uprzejmie mężczyzna. Ale nie doczekał się odpowiedzi od Sereniti.
- Tak jechaliśmy dosyć szybko. Wybacz mojej córce ta małomówność,
ale jest pod wrażeniem tego pięknego miejsca i oczywiście przejęta ślubem-
odpowiedziała Selena.
- Na pewno jesteście zmęczone. Służba weźmie skrzynie oraz
zaprowadzi panie do ich komnat. Ja muszę udać się do ojca.- Powiedziawszy to
podszedł jeszcze bliżej do Usagi.
- Pani przyjdę do ciebie dzisiaj przed kolacją tak jak życzy
sobie mój ojciec. Więc do zobaczenia.- Po plecach dziewczyny przeszły ciarki.
Po kolejnym pocałunku złożonym na jej dłoni w końcu odszedł. A Sereniti zaczęła
oddychać. Nie rozumiała jego zachowania. Zawsze, kiedy jego matka wraz z nim
przyjeżdżała do kryształowego zamku on się z mnie naśmiewał. Mówił, że jestem
nikim a moja rodzina nie ma już nic do powiedzenia, ponieważ przez wojnę
straciła koronę wszechświata. Od tej pory to ziemia i jego rodzice oraz on maja
władze nad resztą. A teraz zgadza się na ten ślub! Nie rozumiem tego. Pewnie
ojciec mu kazał, aby doszło do tego idiotycznego ślubu, ale po wszystkim moje życie
zamieni się w piekło?
- Pani oto Twoje komnaty. Dziewczęta stojące przed paniami są do
dyspozycji przez cały czas. Spełnią każde panienki oraz pani polecenie. A także
zachowają dyskrecje. Księże prosił panie poinformować, że do kolacji zostały
cztery godziny.- Starszy mężczyzna popaczył na nas upewniając się, że słuchamy-
Czy mają panie teraz jakieś pytania?- Zapytał uprzejmie a ja pokręciłam głową i
uśmiechnęłam się.- W takim razie pozwolą panie, że się udam do swoich obowiązków -
po czym oddalił się zauważają machnięcie mojej matki na znak pozwolenia.
Po obejściu wszystkich bogato zdobionych komnat padłam na lóżko, ponieważ moja matka została w własnej sypialni i tego nie widziała. Mamy do dyspozycji pięć pokoi i trzy ogromne łazienki. Wszędzie złoto oraz drogie kamienie. Moja sypialnia jest w pięknym błękicie. Łóżko jest wprost ogromne zmieściłyby się na nim z cztery osoby. Jest jeszcze toaletka i biurko oraz stolik oraz dwa fotele. Wszystko białe lub jasno niebieskie. Jest piękny jednak jest do niej wejść z korytarza przez garderobę.
A co jeśli będzie chciał mnie odwiedzić nie zniosę go przy sobie… To napawa mnie odrazą. Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego nie mogę być mieszkanką Ziemi nieświadomą tego wszystkiego? Z moich oczu popłynęła pierwsza łza. Nie muszę się przygotować do tej… maskarady. Jak na zawołanie otworzyły się drzwi. Podeszła do mnie służka. Ukłoniła się.
Po obejściu wszystkich bogato zdobionych komnat padłam na lóżko, ponieważ moja matka została w własnej sypialni i tego nie widziała. Mamy do dyspozycji pięć pokoi i trzy ogromne łazienki. Wszędzie złoto oraz drogie kamienie. Moja sypialnia jest w pięknym błękicie. Łóżko jest wprost ogromne zmieściłyby się na nim z cztery osoby. Jest jeszcze toaletka i biurko oraz stolik oraz dwa fotele. Wszystko białe lub jasno niebieskie. Jest piękny jednak jest do niej wejść z korytarza przez garderobę.
A co jeśli będzie chciał mnie odwiedzić nie zniosę go przy sobie… To napawa mnie odrazą. Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego nie mogę być mieszkanką Ziemi nieświadomą tego wszystkiego? Z moich oczu popłynęła pierwsza łza. Nie muszę się przygotować do tej… maskarady. Jak na zawołanie otworzyły się drzwi. Podeszła do mnie służka. Ukłoniła się.
- Panienko przygotowałam kąpiel. Nie wiem, jakie olejki
panienka lubi, więc dodałam jaśminowy. Mam nadzieje, że nie jest pani zła.- O
Mój Boże pani on nie jest jeszcze moim mężem. Musze zdjąć tą sukienkę.
Potrzebuje powietrza.
- Zdejmij mi ta sukienkę- krzyknęłam. Podeszła do mnie i zaczęła
ją rozwiązywać.- Szybciej-pogoniłam ją. Zaczęłam zdejmować wsuwki z włosów.-
Daj mi szczotkę. Już!-Wrzasnęłam. Odeszła a ja się wyszarpała w końcu z tego materiału.
Stałam teraz w prawie rozpiętym gorsecie oraz figach i pończochach. Patrzyłam
na siebie w lustrze. Chwyciła podana szczotkę i zaczęłam rozczesywać moje blond
fale. Liczyłem każde przejechanie nią po włosach doliczyłam jak zawsze do stu.
Moje włosy stały się prostsze a ja poczułam się, choć odrobine jak inna osoba. Służąca
patrzyła na mnie stojąc przy drzwiach.
- Idziemy do łazienki – powiedziałam i ruszyłam w tym
kierunku. Dziewczyna szła za mną. Stanęłam przed wielka wanną rozebrałam się do
końca i zanurzyłam w gorącej wodzie. Otulił mnie zapach jaśminu. Zamknęłam oczy
i się zanurzyłam. A może… wcale nie muszę być silna i ratować podanych z rąk głodu i
nędzy? Podniosłam się i zaczęłam namydlać ciało i włosy. Kiedy skończyłam
służka zaczęła polewać mnie polewać czystą wodą, aby spłukać piane.
- Jak masz na imię?- Zapytałam.
- Erika, pani- odparła uprzejmie.
- Podaj mi ręczniki- poprosiłam.
- Oczywiście pani- odpowiedziała- chciałam przypomnieć, że
do kolacji zostały dwie godziny.
- Dobrze, przygotuj suknie, i rozpakuj kufer z kosmetykami.
A i przynieś krem różany.
- Tak pani- powiedziawszy to odeszła, aby po chwili wrócić z
szklanym słoiczkiem
- Postaw to tam- wskazałam na mały stolik przy wannie- W
kufrze razem z bielizna są szlafroki, przynieś mi jeden z nich.- Rozkazałam a sama zaczęłam
nakładać krem na swoją skórę. Moje mokre włosy oczywiście wcześniej podpięłam w
między czasie aby mi nie przeszkadzały. Kiedy skończyłam pojawiła się Erika.
- Proszę, pani- podeszła do mnie i podała mi jedwabny materiał.
Założyłam go i wyszłam z łazienki kierując się do garderoby. Czekały tam pozostałe
służące. Na rękach jednej z nich leżała beżowa prosta suknia z falbanami na
dole. Zaczęłam zakładać figi o raz gorset jedna z dziewczyn mocno go
zasznurowała. Rozpuściłam włosy a one zaczęły je wycierać ręcznikiem. Nie długo
potem włosy były prawie suche. Mam to szczęście, że włosy zawsze szybko mi schną.
Usiadłam do toaletki i zaczęłam nakładać kremy i puder, a potem szminkę w ciepłym
odcieniu różu pasującą do sukienki. Kiedy skończyłam popryskałam się różanymi
perfumami i udałam się do półki z wystawionymi pantofelkami. Wybrałam cieliste
na niskim obcasie z cienkim paseczkiem przy kostce i tak zakryje je sukienka. Zaczęło
się najtrudniejsze założenie sukienki. Oparłam się o krzesła a służki zaczęły
ją mocno zasznurowywać, aby idealnie przylegała do mojego ciała i gorsetu. Kiedy
moja klatka piersiowa unosiła się pół mikromilimetra, kiedy chciałam zaczerpnąć
powietrza to był znak, że jestem gotowa. Jeszcze raz perfumy i mogłam przejść
do głównego saloniku. Czekała tam na mnie moja matka w brązowej sukni.
- Kochanie ślicznie wyglądasz.- Powiedział, kiedy mnie
zobaczyła.- Chodź tu i się odwróć.- Podeszłam do nie i stanęłam tyłem. Poczuła
na dekolcie zimny kryształ był w kolorze nasyconego brązu z odrobinami
zielonego. Kryształ ziemi. Tak przecież stanę się królową tej planety.
- Pani- usłyszałam głos jednej z dziewcząt. Spojrzałam na nią
a obok niej stał Endymion. Przeszły przeze mnie ciarki. Podszedł do mnie i pocałował
moją dłoń. Spojrzał mi w oczy. Miałam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie.
- Piękny kamień Sereniti- powiedział- Tak jak ty.- Och, po
tych słowach myślałam, że na niego zwymiotuje. – Może iść - popatrzył na moją matkę,
która uśmiechała się szczęśliwa z tego, że widzi nas razem.
- Naturalnie książę- odpowiedziała i ruszyła przed nami.
Endymion wziął mają rękę i ruszyliśmy na kolacje. Chciałam się wyrwać, ale nie
mogłam. W końcu dotarliśmy do wielkiej sali. Przy ogromnym stole widziałam
wszystkich moich powiedzmy przyjaciół. Rei, Ami, Minako, Seiya, Taiki, Yaten. Widziałam
matki dziewcząt oraz królową planety pachnących oliwek. Królewskiej pary nie było.
Moja matka usiadł przy księżnej Wenus. A mnie Endymion prowadził dalej do końca
stołu bardzo blisko miejsca gdzie zasiądzie król z żoną. Dziwne było jeszcze
jedno nakrycie po drugiej stronie. Usiedliśmy przy stole czekając na
najważniejsze osoby. W końcu pojawiła się królewska para, a za nimi wysoki i bardzo,
bardzo przystojny białowłosy mężczyzna, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułam, jakby przez moje ciało przeszedł prąd. Podeszli do wolnych miejscy i stanęli
przy stole.
- Przyjaciele, proszę usiądźcie, bo to, co teraz powiem może
was zaskoczyć. Pewnie zastanawiacie się kim jest ten młody
człowiek. Niektórzy z was zapewne widzą w nim dawnego wroga. Jednak dziś jest tu wraz z nami jako nasz przyjaciel i sojusznik. To długa historia, ale chciałbym
wam przedstawić mojego syna oraz następcę tronu - Księcia Diamanda!
P.S. Rozdział betowała Marika ( Jak chcecie wiec rozdziałów z minimalnymi błedami proscie M.)