Witajcie kochani skończyła
i dodaje. Pisałam i ryczałam tak odrobinkę za bardzo się chyba wczułam. To już koniec
tej historii. Ale chyba poczytacie sobie jeszcze przez jakiś czas takich
historyjek. Prosili niektórzy o szczęśliwe zakończenie, więc w pewnym sensie
ono jest. Mogą być pewne rozbieżność lub nieprawdziwe informacje. Sorry tak ma
wyobraźnie jednak wątpię, aby coś bardzo kuło w oczy. Dobra koniec czytajcie. A
jeszcze jedno przed przeczytaniem proszę, chociaż prześledzicie sobie poprzednie
części. A tu jest link do piosenkihttp://www.youtube.com/watch?v=0AubsTXLXSI Opowiadanie było pisana do tej piosenki. Moze to nie jest to samo jednak jak chwile sie zastanowicie to oddaje ja bardzo dobrze.
Dwa słowa potrafią zniszczyć wszystko. Dwa słowa potrafią
wszystko naprawić. Dwa słowa… Wypowiedzenie ich podobno osłabia inni natomiast
mówią, że one uwalniają i to cudowne uczucie moc je wypowiedzieć. Ale czasami
nawet one nie potrafią zmienić rzeczywistość, bo jest za późno…
Wszystko wróciło do normy. Spotykali się często. Seiya
prawie zamieszkał u Usagi. Nadal ukrywali swój niby związek przed światem. A Usagi
przed sama sobą. Nie powiedział mu, że go kocha. Była samolubna. Zaproponował mu,
że będą się spotykali, ale ona nie da mu nigdy tego, czego pragnie.
Przywiązania, oddania, zaufania, miłość… Nigdy mu nie powie, że go kocha,
ponieważ ona nie kocha nikogo. Seiya się zgodził gdyż wierzył, że kiedyś
usłyszy upragnione słowa z jej ust. Widział, że go kocha ale nie umie się do
tego przyznać przed samą sobą. Przez krótki czas poznał ją lepiej niż
kogokolwiek. Niż ktokolwiek znał ją. Wiedział, że gdy czyta książki i jest na
jakimś romantycznym wątku uśmiecha się i zagryza wargę. Widział jak gotuje i
mógł skosztować tych pyszność. Wchodziła do kuchni i się zatracała jej palce
siekały, przyprawiały i mieszały wszystko tak szybko i złotawością, że nie
jeden szef prestiżowej kuchni by się nie powstydził. Słyszał jak gra na
fortepianie. Obserwował ją, kiedy tańczyła do piosenek lecących w radiu.
Zależnie od nastroju muzyki potrafiła zmienić rozpacz w śmiech, śmiech w rozpacz.
Jednym słowem była świetną aktorką. Mógłby wymieniać wiele cech jej charakteru,
które zostały w jakiś sposób ukryta a ona na ich miejsce zakładała maskę
wyrafinowania i wyższości nad innymi. Tak naprawdę była szalenie miła, uprzejma
jedynie czasami złośliwa. Kochał ją. Tego był pewien w stu procentach. Kochał
jej uśmiech, jej oczy, usta, dłonie. Kochał ja całą. Właśnie szedł do nie. Nie
wiedział jak ma jej to powiedzieć. Jego rodzice nie dali mu wyboru. Musi to
zrobić i to zrobi. Mimowolnie zacisnął pięści z złość. Dotarł do jej domu. Wpuściła
go jej pokojówka, która już dobrze go znała. Wszedł na górę i skierował się do
jej pokoju. Siedziała na łóżku i przeglądała notatki z lekcji. Kiedy go zobaczyła podeszła do niego i
namiętnie pocałowała. Zdziwiła się, ponieważ on nie odwzajemnił jej pocałunku.
Odsunęła się od Seiya i spojrzała prosto w jego oczy. Widziała w nich smutek,
miłość, złość. Same sprzeczne uczucia.
- Czy coś się stało?- Zapytała niepewnie Usa.
- Usagi muszę ci coś powiedzieć.- Odpowiedział patrząc
prosto w jej oczy. Spojrzała na niego pytająco.
- Wyjeżdżam do Anglii- słysząc to dziewczyna odeszła od
niego i stanęła przy oknie. Patrzyła w nie jak w najcudowniejszy obraz.
Niewiedział, dlaczego ale do jej oczu cisnęły się łzy. Przecież obiecała, że
nie będzie płakać przez faceta, że się nie zakocha to po prostu z
przyzwyczajania. A on dalej kontynuował.- Mój ojciec jest chory a tam są bardzo
dobrzy lekarze a moja matka dostała tam kolejne zlecenie. Kocham cię, ale nie
mogę zostawić człowieka, który mnie wychował nie wiemy czy wyzdrowieje.
Kochanie zrozum. Proszę.- Mówił coraz ściszając głos a w nim słychać było
wielki ból. W Usagi tliła się jeszcze nadzieje może tylko na jakiś krótki
terminy. Poczekał aż się odrobine uspokoi.
-Na ile?- Zapytała a jej glos nie wyrażał żadnych emocji.
-Nie wiem. Może rok a może dłużej- odparł cicho podchodząc
do niej kilka kroków.
- Kiedy?- Ta obojętność w głosie dziewczyny strasznie go
raniła.
- Jutro wieczorem mamy samolot- odparł podchodząc do niej.
Objął ją. A ona wyszarpnęła się z jego uścisku.
- Rozumiem wszystko. Odwołam nasze wspólne wakacje. Szkoda,
że mówisz mi o tym dopiero teraz. Pewnie musisz już iść się pakować. Żegnaj
Kou- chłopak patrzył na nią pogrążony w smutku a po jej policzkach ściekła
pierwsza łza, ale on tego nie zauważył, ponieważ była do niego odwrócona.
Usłyszała jak łapie za klamkę. Zdjęła z siebie jego koszule i nią w niego rzuciła
stała teraz w samej koronkowej bieliźnie a z jej koczka wysunęło się o kilka
więcej pasm włosów.
- Zabierz to i się wynoś- Jej głos był przepełniony
rozpaczą. – Nie chce cię więcej widzieć- podeszła do niego i go wypchnęła na
korytarz zamykając drzwi z trzaskiem. Osunęła się po nich a jej łzy płynęła z pełna mocą. Jej myśli krążyły z
zawrotną prędkością. Dlaczego? Czym sobie
na to zasłużyła? Najpierw Diamand a teraz Seiya. Obiecała sobie, że się nie
zakocha a kochała, kochała bardzo mocno. Musiała coś z tym zrobić musiała
mu powiedzieć może to niczego nie zmieni, ale jeżeli mu nie powie to Będzie
żałowała do końca życia. Wstała z podłogi i za nim wybiegła. Zobaczyła go na
dolnym korytarzu
- Seiya!-Krzyknęła i wskoczyła na niego a on ja złapał i
mocno przytulił- Kocham cię- wyszeptała mu do ucha- Zostań jeszcze albo zabierz
mnie do siebie, proszę- mówiła cały czas na przemiany z ,,Kocham cię’’
- Tez cię kocham Usagi. Ale…-nie dokończyła, ponieważ Usa mu
przerwała.
-Proszę. Chcę z tobą spędzić te ostanie godziny. Proszę-
wyszeptała w jego usta i go pocałowała. Oddawała w nim wszystkie swoje uczucia.
Nadzieje, miłość, strach.
- Dobrze pojedziemy do mnie- wyszeptał i ponownie wpił się w
jej usta.
***
Spędzali z sobą ostanie minuty jechali do niej do domu. Nie
chcieli żegnać się na lotnisku. Siedzieli w samochodzie w ciszy. W końcu
przerwała ją Usagi.
- Nie spotkamy się nigdy więcej-Zapytała z smutkiem
-Nie wiem może kiedyś znowu obudzisz się na z tępym bóle
głowy a ja będę leżał obok ciebie.- Usagi mimowolni się zaśmiała na wspomnienie
ich początku.
-Kocham cię- Wyszeptała i spojrzała na niego
- Wiem ja ciebie tez kocham bardzo mocno Tsukino- Usagi
uśmiechała się.- Mam coś dla ciebie. Ale otwórz to dopiero jak już będziesz w
domu a ja odjadę. Dobrze?- Zapytał a Usagi skinęła niepewnie głową i wzięła od
niego paczkę.
- Do zobaczenia kochanie.
- Do zobaczenia króliczku-Usagi ostatni raz pocałował Seiya
i wysiadła z samochodu. Usagi spojrzała ostatni raz na swojego ukochanego i
weszła do domu a z jej oczu popłynęło może łez. Rzuciła się na lóżko i wtuliła
twarz w pościel, która pachniał jej miłością. Przypomniała sobie o pudełku.
Wzięła paczkę i ją otworzyła. W środku znalazła jego koszule a w niej mniejszą
paczuszkę otworzyła je i zobaczyła piękny wisiorek. Była to połówka serca
obejrzała je dokładnie i zobaczyła grawer ,, 20.09.2018r. Początek U + S’’. Usagi
zaczęła jeszcze mocnej szlochać.
***
Po pewnym czasie dziewczyna zdała sobie sprawę z tego że to
co jej się przytrafiło było najlepszą rzeczą na świecie jaka mogła się zdarzyć.
Była to miłość. Po cudownych chwilach z Seiya dziewczyna zdjęła swoja maskę.
Była dla wszystkich milsza i szczersza. Zaczęła się bardzo dużo uczyć i
trenować, jej drużyna dawała sobie bardzo dobrze rada i wyjechała na olimpiadę
w dużej części dzięki Usie wygrały złoty medal.. Pewnego dnia poznała sławnego aktor,
z którym się zaprzyjaźniła zaczęła się pojawiać na różnych galach i okładkach
gazet, Poznała największe gwiazdy kina i estrady. Zagrała w paru filmach a reżyserzy
się o nią bili. Miała wielki talent aktorski. Nie miała czasu rozmyślać o Seiyi
gdyż nie miała czasu, ale nadal go pamiętała. Romansowała z kilkoma sławnymi,
przystojnymi chłopakami, ale jej zawsze czegoś brakowało to nie był ON. Jej kalendarz był zapełniony właśnie była na
finiszu studiów. Dzięki swojej pilnej nauce i nie bywałym osiągnięciom już po czterech
latach miała zakończyć prawo. W między
czasie chodziła po wybiegach sławnych projektantów. Każdy znał jej imię. Była
sławne i wszędzie było jej pełno. Każdy paparazzi jej szukał chciał mieć jej
zdjęcie. W pewnych chwilach było to bardzo uciążliwe. Oni usilnie myśleli gdzie
ona się podziewa a ona siedziała na plastikowym krzesełku i kibicowała swojej
ulubionej drużynie. Kochała football. Do jej kochanego zespołu miał trafić nowy członek, podobno bardzo
dobry ale nikt nie znal jago prawdziwego imienia i nazwiska ponieważ posługiwał
się pseudonimem. Mecz się zaczął. Patrzyła na swoich znajomy którzy się śmiali
i całowali . Trochę jej tego brakowało. Nowy gracz okazał całkiem niezły
strzelił przeciwnikom dwie bramki. Po zakończonym meczu poszła na zamknięta
imprezę klubową. Fajnie mieć znajomego trenera.
Podeszła do baru i zamówiła dżin z tonikiem. Po kilku kieliszkach
podszedł do niej nieznajomy. Zamówił whisky i do niej zagadał. Usie
fantastycznie się rozmawiało z nowopoznanym mężczyzna, choć niezła jego
imienia. Byli już nie źle wstawieni. A Usagi
urwał się filmy.
***
Obudziły ją promienie słońca. Przenikające przez okno i
firanki, dlaczego ich nie zasłoniłam zasłonami? Zawsze tak robiła, gdy się
kładła spać. Podniosła głowę. Zaraz tego pożałował tępy ból zawładnął jej
głową. Zawsze tak miała, jak za dużo wypiła. Co się wczoraj działo? Dlaczego
jestem naga? Na kim ja leże. Zastanawiała się gorączkowo. Spojrzała na twarz
swojej poduszki i zamarła a po chwili się poderwała pilnując, aby to, co
powinno zostało zakryte. CO JA ZROBIŁAM? Omójbożecojazrobiła… Myśli płynęły w
jej głowie z zastraszającą prędkością. Co ja mam teraz zrobić? Jak mam się
zachować? Wymknę się po cichu. Nie to nie dorzeczne to mój dom. Nagle zdała
sobie sprawę z absurdu sytuacji tak samo zachowywała się, kiedy przeżyła swój
pierwszy raz z Seiyą.
- O już się obudziłaś- zapytał mężczyzna
- Wiesz ja mało pamiętam…-nie dokończyła, ponieważ przerwał
jej śmiech faceta.
-Znowu naprawdę króliczku- przybliżył się do niej i
pocałował jej nagą szyje.- Kiedy cię wczoraj zobaczyłam wiedziałem, że to ten
mój sławny króliczek a kiedy zobaczyłem naszyjnik to pomyślałem że może nadal coś
do mnie czujesz.- Kolejny pocałunek- Myślałem, że mnie poznałaś a jednak nie.
Aż tak się zmieniłem?- zapytał zmysłowo, a przez ciało Usagi przeszedł dreszcz
rozkoszy odwróciła się do niego z zamiarem przerwania tej idiotycznej sytuacji,
ale zamknął jej usta pocałunkiem chciała się przeciwstawić, ale nie mogła za
bardzo go kochała, aby go skreślić. Zatraciła się w jego pocałunkach i robiła
to jeszcze przez długi czas.
HAPPY END
Ten, co chcę
szczęśliwe zakończenie niech skończy w tym miejscu. Ten, co chce poznać prawdę
niech czyta dalej…
Usagi była bardzo, ale to bardzo
szczęśliwa, gdy Seiya ponownie wyznał jej miłość. Spędzali wiele czasu razem.
Śmiali się, chodzili na przyjęcia i się kochali. Pewnego dnia Seiya
zaproponował, aby zamieszkali razem. Usagi bardzo nie chciała wyprowadzać się z
swojego domu, więc to Seiya wprowadził się do Usy. Byli straszenie w sobie
zakochani a w myślach chłopaka krążył piękny pierścionek zaręczynowy, który
wybrał dla Usagi. Martwiło go że
dziewczyna nie cieszy się tak bardzo z kroku na przód w ich związku jak on.
Mieli dla siebie mało czasu. Usagi zajmowała się nauką i sportem czasami pozowała
dla jakiegoś magazynu a on ciężko trenował. Chodzili oczywiście na bankiety i
imprezy. Na pewnej i nich doszło do małego wypadku. Kiedy tańczyli Usagi po
prostu upadla i zemdlała oczywiście chłopak ja złapał. Po tej sytuacji zaczął zauważać
jak mało Usa je i jaka jest blada oraz słaba. Zastanawiał się czy to możliwe,
aby jego dziewczyna na cos zachorowała. Jego przypuszczenia sprawdziły się,
kiedy szukał papierów z poprzedniego klubu. Przypadkiem na trafił na list od jakiegoś
lekarza. Zaczął go czytać a na jego twarzy malował się szok. Usłyszał jak
dziewczyna otwiera drzwi, spojrzała na niego i zrozumiała od razu, o co chodzi
i co Seiya trzyma w dłoni. Na jej twarz widać było strach i bezsilność. Popatrzył
na nią oskarżycielsko. Dlaczego mu nie powiedziała krzyczało w jego myślach.
-Czy to prawda?- Zapytał z nadzieją. Może to jednak pomyłka.
Czekał na odpowiedź. Kiwnęła głową. Nie to nie może się dziać na prawdę. Musiał
opuścić to mieszkanie. Teraz, zaraz, natychmiast. Puścił list a on opadł na
ziemi nie wydal żadnego dźwięku, był lekki, nic prawie nie ważył, ale dla dziewczyny
był jak ogromy głaz. Ominął ją, wziął kurtkę i wyszedł musiał to przemyśleć, musiał
się uspokoić. Usagi została sama w mieszkaniu, podeszła po list. Wzięła go i
przeczytała chyba tysięczny raz. Wynikało z niego, że ma białaczkę i najgorsze,
jakie można mieć rokowania, lekarze dziwili się, jaki cudem daje rade tak intensywnie
żyć. Odpowiadała im, że to przez miłość. Ale niestety ta miłość nie pomogła i
jej wyniki były cały czas złe. Jej łzy zaczęły płynąć po policzkach. Po pewnym
czasie skończyła płakać, wstała z podłogi i zabrała się za gotowanie to ją odprężało.
Właśnie kończyła, kiedy usłyszała otwierane drzwi a potem zobaczyła Seiya
stojącego u progu kuchni. Patrzyła mu prosto w oczy.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- Zapytał cicho patrząc cały
czas na jej twarz.
- Bo się bałam – odpowiedziała nie spuszczając z niego
wzroku.
- Czego?- kolejne pytanie zawisło w powietrzu.
- Dopiero, co… nie chciałam tego psuć…to jest trudne-
wyjąkała a po jej policzku spłynęła łza. Podszedł do niej i ją przytulił.
- Przecież możesz mi ufać, możesz mi mówić o wszystkim- mówił
a jej płacz się nasilił- Będzie dobrze damy sobie rade- szeptał głaszcząc jej
plecy. Nie może jej stracić przez dwa lata próbował zapomnieć, ale oczywiście myślał
ciągle o jej długich włosach, pięknych oczach i cudownych ustach. Odtwarzał w pamięci
jej śmiech i głos. Tak mu jej brakowało. A teraz ona… Nie mógł dłużej o tym myśleć.
Musiał być silny. Wziął ja na ręce i zaniósł do sypialni. Zasnęli wtuleni w
siebie marząc aby kolejny dzień był lepszy lub wcale go niebyło.
Kolejne dni mijały. Pogoda zrobiła się szara i smutna tak
jak nastrój pewnego chłopaka. Przesiadywał wiele godziny w szpitalu praktycznie
z niego nie wychodził. Dowiedział się że jego dziewczyna przez cały czas chodziła
tu na kolejne badania, rozmowy z psychologiem oraz po leki, które nic nie
dawały. Była blada, nie chciała jeść, cały czas spała. Zadawał sobie pytanie
jak mógł być tak głupi. Przecież Usa nigdy z własnej woli nie ścięłaby włosów. Kiedyś
sięgały jej do pasa a teraz do szyi. Przeklinał ja za to że się podała i
przestał brać leki hamujące chorobę. Doszła do wniosku, że skoro i tak jej nie pomagają
to chce mieć chociaż włosy. Więc przyjmowała tylko leki przeciw bólowe ,
wzmacniające itp. Po tej pamiętnej rozmowie było dobrze. Dopóki Usagi prawie
się nie wykrwawiła. Wszedł do domu i zobaczył ją z czerwonym od krwi ręcznikiem
siedzącą pod ściana w łazience. Od tego momentu jej stan pogarszał się bardzo
szybko. Po trafieniu wtedy do szpitala już z niego nie wyszła. Zobaczył że się budzi.
- Jak się spało- przybrał najbardziej radosny ton, na jaki
było go stać.
- Dobrze- Wychrypiała
- Usagi musze cię o coś zapytać.- popatrzył na nią
- Pytaj- słysząc to wyszedł z Sali i wrócił z czerwona
piękna białą lilią.
-Usagi kochanie czy wyjdziesz za mnie- Mówiąc to ukląkł przed
jej łóżkiem z małym czerwonym, otwartym pudełeczkiem w dłoni. Po policzku dziewczyny
spłynęła łza.
- Po ci taka chora żona która długo nie pożyje?- powiedziała
z goryczą nawet nie czekając na odpowiedź.- Nie potrzebuje litości-
stwierdziła. Seiya wstał z kolan i usiadł na jej łóżku dziewczyny.
-Kochanie planowałam to od dawne, ale wtedy czekałem na
dobry moment. Naprawdę cię kocham i chce abyś została moją żoną. Proszę cię.-
patrzył na nią z nadzieją
- Też cię kocham- odpowiedziała i się do niego przytuliła
- Czyli się zgadzasz?- zapytał dla pewność
- Tak. – Krzyknęła i go mocno pocałowała- Pokaz mi ten
pierścionek- poprosiła. Podał jej pudełeczko. Był w nim piękny pierścionek z
białego złota z diamentem w kształcie kwiatu.
- Jest… jest prześliczny- odpowiedziała zachwycona
dziewczyna.
- Cieszę, że ci się podoba- wziął od niej pudełeczko, wyjął pierścionek
i wsunął jej na palec po czym go ucałował.
Kolejne dni nie różniły się prawie wcale. Nadszedł w końcu
dzień kiedy w szpitalnej kaplicy mieli powiedziecie sobie sakramentalne ,,Tak’’.
Usagi była ubrane w białą sukienkę i jasne baleriny. Trzymała w dłoni bukiet z lilii.
Miała delikatny makijaż. Cały czas się uśmiechała.
Szła prowadzona do ołtarza przez swojego ojca. Seiya patrzył na nią z
uwielbieniem. Z kilkanaście minut będą należeć do siebie. Miał na sobie czarny
klasyczny garnitur i taką sama muszkę. Jego włos były w artystycznym nieładzie.
Podeszli do niego a on przejął dłoń swej ukochanej.
- Dbaj o nią- powiedział tylko ojciec panny młodej a chłopaka
skinął głowa. Stanęli przed ołtarzem podali sobie dłonie i wypowiedzieli słowa przysięgi
kiedy skończyli i mogli się pocałować szepnął jej do ucha ,,nie tylko do
śmierci’’ A w oczach dziewczyny zaszklił się łzy.
Kolejny tydzień mijał. Przyszedł do Usagi, ale nie było jej
na w Sali a lóżko było zaścielone. Nie to nie mogło się zdarzyć- Krzyczały jego
myśli- Nie to nie może być to- zaczął biec szukając jej lekarza. Gdzie on jest
do kurwy nędzy jak go potrzeba? Znalazł go w końcu.
- Gdzie ona jest?- Wrzasnął na lekarza
- Została przeniesiona na Oiom.- Odpowiedział spokojnie
doktor. – jej stan się pogorszył i …- nie dokończył, ponieważ przerwała mu pielęgniarka
- Doktorze pani Kou- krzyknęła a lekarz z Seiyą biegli do
niej. Stanął przed szklanymi drzwiami widział ją. Chciał tam wejść ale lekarz mu
surowo zabronił i zagroził że jeżeli się nie uspokoi wyprowadzi go ochrona.
Patrzył przez szkło jak próbują ją ratować. Przestali. Dlaczego przestali? Patrzył
jak lekarz patrzy na zegarek a pielęgniarka coś notuje. A potem wyłącza maszyny.
Nie wiedział, co się dzieje. Myślał to nie prawda to jakaś cholerna pomyłka!!!
Ona musi żyć! Ona musi!- wrzeszczały jego myśli.
- Przykro mi panie Kou, ale nie mogliśmy nic zrobić.-
powiedział współczująco lekarz.
- Co ma pan na myśli- zapytał mężczyzna nie wierząc w prawdę
mu sial to dokładnie usłyszeć.
- Ona nie żyje.- Powiedział lekarz. A Seiya nabrał powietrza
w płuca i jej wypuścił z głośnym sykiem aby się uspokoić- będzie pan ja za
chwile zobaczyć. Jeżeli oczywiście pan chce- zapytał lekarz a chłopak skinął głową-
dobrze, więc niech pan skieruje się do sali dwudziestej-piątej.- Popatrzył
jeszcze na niego i odszedł.
Dojrzały mężczyzna. Miał ok trzydzieści lat.Siedział przy
grobie na cmentarzu. Był ubrany bardzo elegancko. Trzymał w dłoni białe lilie.
W wpatrywał się w czarny napis na nagrobku z jasnego marmury.
Usagi Kou
Ur.25.05.2000r. zm. 13.11.2022r.
Kochająca Córka i Wspaniała Żona
Na zawsze w sercach.
-Witaj
kochanie. Przyniosłem ci twoje ulubione kwiaty. Cieszysz się?- Zapytał cicho. Nie
usłyszał odpowiedzi. Wybacz, że tak długo mnie nie było. Musiałem wyjechać.
Znowu cię zostawiłem, ale teraz opowiem ci, co czułem przez cały czas. Od
samego naszego początku. - Pamiętam jak
dziś, kiedy cię zostawiłem, kiedy musiałam odejść widziałam twoje łzy a moje
serce chciało tak zostać, kiedy w końcu powiedziałaś, że mnie kochasz i
przepraszasz, że mówisz mi to dopiero teraz prosiłem cię wtedy abyś nigdy
więcej nie płakała i chyba wolałabym gdybyś jednak mnie nie kochała a
nienawidziła tak jak kiedyś. Wiedziałbym przynajmniej, że nie będziesz smutna a
jedynie rozgoryczone. Tak chciałam zostać być przy tobie miałaś na sobie moja
koszule zapiętą na jeden guzik a pod nią koronkową czarną bieliznę byłaś wtedy
tak seksowna włosy spięłaś w niesfornego koczka a przy twarzy spływały pasm
okalając ją. Chciałam ci wtedy tak bardzo pocałować, ale wiedziałem, że to
tylko utrudni powiedzenie ci, że odlatuje. Wolałem jak byłaś obojętna a
twoje serce było zamknięte dla mnie na kluczy, który wyrzuciłaś do oceanu. A
wszystko zaczęło się od jednego zakładu od jednego głupiego wyzwania…
Jak to się stało? Jak … Nie rozumiem jak mogliśmy się tak ponieść emocją?
Jak? Potem przez pewien czas było pięknie, ale
potem jest końce i pożegnanie i nadal brakuje tych dwóch słów. Trzech sylab.
Dziewięć liter. A kiedy je słyszysz lub wypowiadasz jest za późno, bo to jest
już koniec i nie już nic. Nie ma już was. Jesteś ty i jest ona. Tęsknisz, ale
nie możesz napisać nawet listu nie mówiąc już o jej zobaczeniu. Rozstanie z nią
równa się zakończeniu twojego głupiego i marnego nic nieznaczącego bez niej
życia. Ale żyjesz, oddychasz, rozmawiasz z innymi ludźmi i kochasz całym serce,
choć to cię powoli niszczy. Jesteś w pewny sensie szczęśliwy, bo masz nadzieje,
że ona żyje i masie dobrze i że ktoś inny niż ty dał jej to szczęście, którego
ty nie mogłeś jej podarować, ale potem dowiadujesz się, że jej nie ma a jeszcze
gorzej, kiedy widzisz jak odchodzi, ale ty już nie możesz nic zrobić… Tak te dwa
słowa potrafią zniszczyć wszystko. Dwa słowa potrafią wszystko naprawić. Dwa
słowa… Wypowiedzenie ich podobno osłabia inni natomiast mówią, że one uwalniają
i to cudowne uczucie moc je wypowiedzieć. Ale czasami nawet one nie potrafią
zmienić rzeczywistość, bo jest za późno… Może gdyby cię wtedy nie zostawił?
Może by się to nie wydarzyło. Tak bym chciał cię ponownie zobaczyć i przytulić.
Kocham cię i cały czas jestem ci wierny. Będę częściej cię odwiedzał. Obiecuje.
Wiesz kochanie nie wyobrażam sobie, co ty musiałaś czuć, ale to, co czułem
przez cały czas kiedy byliśmy razem nadal czuje. Tylko teraz wiem ze jesteś na
pewno szczęśliwa i na mnie czekasz tak jak ja czekam na ciebie. Jest ciężko kochanie.
Strasznie za tobą tęsknie. Nie ma cię, ale nadal jesteśmy my zawsze będziemy
razem. Zawsze będę o tobie pamiętał. Zawsze kochanie. Mam nadziej ze mnie
słyszysz. Kocham cię.
Nie widział
za sobą pięknego anioła o długich blond włosach, i jego łez.
Gigi
no i wreszcie się doczekałam ostatniej części tej jednorazówki
OdpowiedzUsuńi muszę przyznać że jest SUPER chodź drugie zakończenie jest dość smutne ale mimo wszystko obydwa zakończenia bardzo mi się spodobały :) to teraz czekam na kolejną część drugiej jednorazówki z U&D :))))) fanka 12
Jej w końcu komentarz!!! Nawet nie wiesz Fanko jaki banan pojawił się na mojej twarzy gdy zobaczyłam że jest komentarz! XD Co do zakończenia to jest faktycznie smutne ale cóż lubię takie i u mnie raczej będzie ich wiele. Ale obiecuje że Spotkanie zakończy się na bank szczęśliwie tylko nie wiem kiedy :(
OdpowiedzUsuńGigi
Myślałam, że już nie będę miała dzisiaj siły przeczytać, ale jednak byłam zbyt ciekawa:)... a teraz mam oczy całe przez Ciebie zaszklone;( ;P
OdpowiedzUsuńPiękne:)
a kiedy tu się coś pojawi ???????? bo ja jak zawsze czekam :)))))) fanka 12
OdpowiedzUsuńDroga Fanko szczerze mówiąc nie mam pojęcia :/ Ja usuwam się w cień bo pomysły jakieś są ale gorzej z wykonaniem ;( Teraz kolej Mariki, aby się wykazać! XD
OdpowiedzUsuńGigi
Ranyści!!! Gosiu to było piękne!!! Płakałam jak bóbr, roniłam wręcz krokodyle łzy. Rany, odnaleźli się po tylu latach, żeby nagle ich szczęście się skończyło. Normalnie niesamowite!!! A te oświadczyny - o rany, chyba nie ma nic bardziej romantycznego od takiego szczerego proszenia o rękę. Jejku, a ślub - no normalnie brakuje mi słów, żeby opisać mój zachwyt!!! Dawno nie czytałam tak dobrego One-Shota z paringiem Usa x Seiya. Jak to możliwe, że w tej krótkiej formie udało Ci się zamieścić praktycznie całą historię ich miłości, szczęście i tragedii??? Gosiu, jestem zachwycona!!! Może się powtarzam, bo mój umysł już powoli zasypia, ale co tam??? Resztę opowiadań postaram się również przeczytać, ale nie jestem w stanie powiedzieć kiedy. Pozdrawiam cieplutko i dobrej nocki życzę ;***.
OdpowiedzUsuńStrasznie podobało mi się to całe mini opowiadanie <3 ale normalnie na koniec się popłakałam. Każde z zakończeń jest tu odpowiednie. A strasznie spodobał mi się klimat tego opowiadania :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń