czwartek, 24 kwietnia 2014

Niebezpieczny list - Rozdział 11

   
      Piękna i wysoka kobieta, o włosach w odcieniu ciemnego blondu, wychodziła własnie z
wynajmowanego, pięciogwazdkowego tokijskiego hotelu. Jej markowe ubranie oraz pewny
krok sprawiał wrażenie kobiety dystyngowanej i pewnej siebie. Całe ciało stale było przez nią
kontrolowane. Nie pozwalała sobie na chwilę słabości w żadnej sytuacji. Nawet takiej jak ta.
Jedynie puste i zdeterminowane spojrzenie mogło zdradzić jej złość, ale też smutek.     
Obawiała się, że zbliża się coś nieuniknionego, a dzisiejsza rozmowa postawi jej życie do
góry nogami. Może od razu powinna się poddać? Nie, to do niej nie pasowało. Ktoś taki, jak
Akane Harada nie odpuszczała tak łatwo. Jeśli tylko przyjdzie jej walczyć z pewnością to zrobi.
     Co chwila rozglądała się na boki w poszukiwaniu kawiarni, w której umówiła się z Arisu.
Swoją drogą zastanawiało ją jaką ma do niej sprawę, bo przecież chodziło jej wyłącznie o
działanie z korzyścią dla siebie.
     Akane na pewno nie była głupia. Już na początku wyczuła, że ciemnowłosej nie chodzi o
zwykłą przysługę. Doskonale też wiedziała, że nie powie jej tego wprost. Przebiegłość Arisu była już Akane  dobrze znana.
     Zauważając duży szyld kawaiarenki weszła do środka. Niemal od razu zauważyła
przyjaciółkę, z którą nie widziała się przeszło dwa lata. Wybrała dwuosobowy stolik tuż pod
oknem.

- Aki-chan! - brunetka wstała i podbiegła do kobiety.

- Ari - szepnęła będąc w objęciach Arisu.

- Oj, w ogóle się nie zmieniłaś. Wyglądasz niemal tak samo, jak wtedy gdy widziałyśmy się po raz ostatni. Siadaj - wskazała miejsce na przeciwko siebie - I opowiadaj, co u ciebie - uśmiechnęła się wyczekująco.

- Wszystko po staremu. W tym roku kończy mi się kontrakt z agencją, ale coś sobie znajdę - odpowiedziała beznamiętnie. - Jeśli dobrze pamiętam, to chyba spotkałyśmy się tu w innej sprawie.

- Jak zwykle rzeczowa - mruknęła - Ale masz rację. Chciałabym ci pomóc...

- A przy okazji sobie - dokończyła chłodno - Ari, znam cię tyle lat i doskonale wiem, że nie interesujesz się za bardzo moim życiem, jeżeli nie widzisz w tym korzyści dla siebie.

- Może tak było, ale nie przewidziałaś, jak mogę się zachować, jeśli będę chciała ratować twoje życie. Wiem, że wciąż ci na nim zależy. A teraz możesz wreszcie o niego zawalczyć. Przez telefon wydawało się, że nigdy nie pogodziłaś się z waszym rozstaniem.

- Bo tak jest, ale zrozum, ja nawet nie wiem gdzie go szukać. A ty wykorzystujesz to dla swoich spraw.

- Naprawdę myślisz, że cię okłamałam? Aki - ścisnęła jej dłoń - on tu jest. Mieszka niedaleko. Niedawno widziałam go na przyjęciu z inną kobietą. Więc pomyślałam, że powinnaś przyjechać.

- A gdzie w tym twoja sprawa? - zapytała podejrzliwie?

- Najpierw zajmij się Diamondem, a potem pomyślimy o mnie. Mam nadzieję, że wam się uda.

- Może... - odpowiedziała zamyślona. W głowie już miała plan.

- Ale żeby tak się stało musi wrócić dawna Akane. Ta silna, bezkompromisowa i zdeterminowana. Chyba nie chcesz stracić takiej okazji - podpuszczała blondynkę.

- Nie chcę - odpowiedziała - I nie stracę. Ta dziewczyna przekona się kim jest Akane Harada  - zmrużyła oczy i zaśmiała się.

- I to mi się podoba. Teraz powiem ci wszystko co musisz wiedzieć...


***


     Od wczoraj nie wychodziła z domu, a w szczególności unikała wyglądania przez okna. Za
żadne skarby nie chciała konfrontacji z Diamondem.
     Wiedziała, jak infantylne jest jej zachowanie, zwłaszcza, że są sąsiadami i procentowe
szanse na nie zobaczenie go już nigdy więcej wynoszą 0%.
     A najgorsze w tym było, iż mimo oczywistego zażenowania jedyne, o czym mogła
myśleć, to przystojna twarz białowłosego. Co miała zrobić, skoro ten facet tak ją pociągał?
Musiał przyznać, że miał w sobie jakiś magnetyzm, który od początku na nią działał.
     Wspominając wczorajszą sytuację nie mogła się nie uśmiechnąć na myśl, że Diamond
sprawiał wrażenie, jakby pierwszy raz nie wiedział, jak ma się zachować.
     Zdawała sobie sprawę, że nie może ukrywać się w domu, ze względu na bal
charytatywny, który ma się odbyć już niedługo. Bal, na który powinna go zaprosić.
Zwłaszcza, że jeszcze dziś rano była u niej Rei, żeby potwierdzić listę gości i dać Usagi
zaproszenie dla Diamonda. Do wszystkich gości zaproszenia dojdą drogą pocztową, ale w
tej sytuacji chyba nie mogła tak zrobić. To znaczy, że będzie musiała mu je wręczyć.
Osobiście. A nawet zaraz. Nie ma co odwlekać tego na później.


***

     Diamond pił dzisiaj już trzecią kawę. Na myśl, że dopiero południe, a on będzie na
nogach przez jeszcze co najmniej 10 godzin jęknął. Był zwyczajnie zmęczony i niewyspany,
i nawet trzecia porcja mocnego, ciemnego napoju nie mogła zastąpić mu paru godzin snu.
Przeklinał w myślach, że nie spał w nocy. Ale co miał poradzić, jeżeli gdy tylko zamykał
oczy pojawiał mu się w głowie obraz Usagi? Przez to zaczął raz jeszcze analizować
wczorajszy dzień, przez co prawie w ogóle nie spał.
     A teraz sam był na siebie wściekły. Zwłaszcza, że miał dziś do napisania te cholerne
raporty, których tak nie znosił. Kto je do diaska wymyślił?! On jest od działania w terenie, a
nie siedzenia i zajmowania się jakimiś papierzyskami! Dlatego wszelkie tego rodzaju
obowiązki traktował jako najgorszą część swojej pracy.
     Właśnie miał się zabrać do pisania, kiedy w jego mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
Z głośnym westchnieniem poderwał się z kanapy. Z jednej strony nienawidził, gdy mu
przerywano, ale akurat na wypełnianie tych papierów nie miał najmniejszej ochoty.
     Mimowolnym uśmiechem powitał stojącą za drzwiami osobę.

- Usagi - spojrzał na jej zawstydzoną twarz. - Proszę, wejdź.

- Nie, nie trzeba, ja tylko na chwilę - powiedziała, ale widząc jego ponaglające gesty weszła
do środka.

- Siadaj, rozgość się. Napijesz się czegoś? - zapytał, gdy blondynka ulokowała się na dużej
sofie.

- Nie, dziękuję. Właściwie, to przyszłam, żeby ci to dać - wyciągnęła w jego stronę kopertę.

- A co to? Łapówka, żebym nikomu nie rozpowiadał o tym co było wczoraj... - zniżył głos.

- Nawet tak nie mów! - krzyknęła. - I nie kończ - dodała już ciszej. - Poza tym wczoraj nic sie
nie wydarzyło... - niemal szepnęła.

- Doprawdy? - uniósł brwi w geście niedowierzenia.

- Tak, po prostu zapatrzyłam się na twoje... tzn. Na twoją szafeczkę w łazience - udało jej się
wybrnąć.

- Na moją szafkę?

- Dokładnie, jest... bardzo ładna i pasowałaby do mojej łazienki.

- No tak, to wszystko wyjaśnia - udał powagę i pokiwał głową. - Skoro aż tak cię
zafascynowała moja szafka - podkreślił ostatnie słowo - to może powinienem ci ją oddać?
Uniknęłabyś w ten sposób zaglądanie do mnie.

- Nie ma takiej potrzeby - bąknęła zirytowana. - W każdym razie przyszłam ci to wręczyć -
zaczekała, aż wyjmie zaproszenie i zapozna się z jego treścią.

- Bal charytatywny - mruknął. - Czemu nie.

- Czyli przyjdziesz? - poparzyła mu w oczy.

- Skoro dostałem zaproszenie od samej organizatorki, to chyba nie mógłbym odmówić -
posłał jej uwodzicielski uśmiech.

- Nikt ci nie każe przychodzić - szepnęła cicho.

- Słucham? - udał, że nie dosłyszał jej słów.

- Bardzo się cieszę, że przyjdziesz - zaszczebiotała i uśmiechnęła się. - No, ale na mnie już
pora - skierowała się do drzwi - Do zobaczenia Diamondzie - odwróciła się w stronę wyjścia.
     Nagle poczuła rękę zaciskając się na jej przedramieniu. Silne pociągnięcie, spowodowało, że przylgnęła do jego torsu. Mężczyzna wpatrywał się w jej duże, błękity, jakby chciał z nich coś wyczytać, ale skrywały one nawet jak dla niego zbyt wiele emocji.
     Usagi natomiast ogarnęło to samo potworne uczucie co wczoraj. Nie wiedziała co ma zrobić. Czuła, że powinna się ruszyć, albo chociaż coś powiedzieć. Jednak kiedy ametystowe oczy Diamond patrzyły na nią tak intensywnie, a jego ciało było tak blisko, że mogła poczuć jego zapach, to nie potrafiła się skupić na niczym innym niż odbieranie wszystkich bodźców na swojej skórze i chłonienie jego korzennej woni. Czuła, że od tego spojrzenie na jej twarz wbiega rumieniec, a usta rozchylają się, by złapać więcej powietrza. Od samego dotyku białowłosego co raz przechodziły ją dreszcze podniecenia. Dłonie same delikatnie spoczęły na jego klatce piersiowej, tak że doskonale mogła poczuć jego wyraźnie zarysowane mięśnie. Widziała, jak wargi Diamonda znajdują się co raz bliżej jej własnych. Ogarnęło ją uczucie deja vu. Podobna sytuacja miała już miejsce, gdy wracali z przyjęcia Rei.
     Blondynka była przekonana, że jeśli nic się nie stanie, to przerwie walkę ze swoim ciałem i  całkowicie odda się tej chwili. Zaczęła poddawać się temu hipnotyzującemu spojrzeniu i rozpalającemu ją dotykowi, kiedy... zadzwonił telefon Diamonda.
     Ten dźwięk podziałał na oboje, jak kubeł zimnej wody. Gwałtownie odskoczyli od siebie. Białowłosy nerwowo przeczesał swoje włosy dłonią i skierował się w stronę dzwoniącej komórki.

- To ja już pójdę - szepnął uciekając w bok wzrokiem.
     Nie czekając na odpowiedź wybiegła z mieszkania.

- Słucham - warknął wściekły.

- Mam nadzieję, że pamiętasz o raporcie, na który czekam - usłyszał głos swojego szefa.

- Za chwilę go skończę - skłamał bez mrugnięcia okiem.

- Liczę na to, że przyjrzałeś się jej dokładnie.

- Jak zawsze - odparł.
     Już po chwili zakończył rozmowę siadając na kanapie pomyślał:
 Nawet sobie nie wyobrażasz jak dokładnie.

14 komentarzy:

  1. Oj jej!!!!Tak,tak i jeszcze raz tak. To cudowne! I ten telefon!
    Jeden komentarz już ci wysłałam więc odniosę sie tylko do tego co zmieniłaś. Cudo!!! Choć dziewczyny mnie zabiją jak się dowiedzą! To jest poprostu niesamowite!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)

      Mam nadzieję, że ta wersja choć trochę Ci polepszyła humor xD
      Gorąco pozdrawiam

      Usuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa… Jak tylko przeczytałam słowa ,,widziałam go na przyjęciu inną kobietą” to jakbym czymś ciężkim w głowę dostała:D Jaaaaaaaa… W ogóle on mi wcześniej do głowy nie przyszedł, bo… Przecież Arisu powinna chcieć utrzymać relacji Usagi z Di, bo to stanowiłoby zabezpieczenie jej relacji z Seiyą… Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, ale mnie załatwiłaś;P

    Wrrr- tego szefa to tak rozszarpie, że można będzie mówić o ludzkiej dekompozycji… A zrobię to zaraz po tym, jak znajdę kierowcę ciężarówki:D

    Przez argument z szafeczką w łazience parsknęłam kawą na monitor;P Fantastyczny:D

    No i ten balll… Tu się za to rozmarzyłam:) To ubierz tam ładnie Usagi, niech Di oko zbieleje, a Akane zzielenieje z zazdrości jak ją gdzieś tam zobaczy:)

    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że ten motyw Akane wydaje się nieco zagmatwany, no ale właśnie tutaj ujawnia się moje, a raczej Arisu, okrężne myślenie. Mogę tylko powiedzieć, że Ari to świetna obserwatorka i łatwo wyciąga wnioski ;)

      Upsss... przepraszam za monitor ;) Przyślę Usagi, żeby Ci go wyczyściła, albo lepiej, przyślę Di ;*

      Na bal postaram się, żeby Usagi świetnie wyglądała. Na pewno nie w żadne róże czy czerwienie, bo jeszcze zmiesza się to, z kolorem jej policzków, kto wie co tam się wydarzy ;) Och.. ta Usa ;p
      Gorąco pozdrawiam

      Usuń
    2. To ja wyciągam biała flagę i rozkminianie Arisu chyba odpuszczam, bo coś czuję, że nie dam rady :P

      Jeśli przyślesz Di to on już stąd nie wyjdzie :D ;P

      Ale mi jeszcze większego smaka teraz narobiłaś :D

      Usuń
    3. Nie no, chyba to nie jest aż tak strasznie skomplikowane. Jak już mówiłam, to będzie bardziej reakcja łańcuchowa. Nie wiem co mogę dodać... po prostu Arisu jest piekielnie inteligentna i odważna. I faktycznie to, co zrobiła jest niezrozumiałe i nawet ona nie wiem, czy to się jej opłaci. Zaryzykowała, zobaczymy co z tego będzie ;) Mam nadzieję, że tego nie przekombinuję i potem sytuacja zrobi się w miarę jasna ;)

      No, ale Di, to jedynie mogę Ci pożyczyć xd Bo ja przez mangę, anime i opowiadania o tej dwójce, to widzę go jako jedynego kandydata dla siebie ;D

      Usuń
    4. No to Di bedzie musiał chyba założyc harem :P

      Usuń
  3. a jednak dobrze zgadłam że chodzi o Di mam nadzieję że Akane jednak nie będzie już miała żadnych szans na powrót do Di no i bal :) liczę na to że będzie baaaaaaardzo ciekawie :) no i ten szef że też nie mógł poczekać z tym telefonem ech :) więc czekam z zapartym tchem na ciąg dalszy :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akane jest z tych bardzo upartych, więc może być ciężko wybić jej z głowy Di ;)

      Gorąco pozdrawiam!

      Usuń
  4. kiedy kolejny rozdział :)))))))))))))))) ?????????

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam dzisiaj całe opowiadanie i nie mogę uwierzyć,że nie ma więcej żadnego rozdziału;(((( Będę tutaj zaglądać,bo wierzę,że jeszcze się coś tutaj pojawi!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. 57 yr old Database Administrator II Isahella Siaskowski, hailing from Kelowna enjoys watching movies like "Rise & Fall of ECW, The" and Sewing. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a Ferrari 250 GT SWB Berlinetta Competizione. wiecej

    OdpowiedzUsuń