Siedziała na barowym stołku kończąc kolejnego drinka. Którego? Nie wiedziała. Po 5 przestała liczyć. Szumiało jej już w głowie, ale pomimo tego, nie chciała jeszcze opuścić lokalu. Nie myślała nad tym, jak wróci do domu. Liczyło się tylko osiągnięcie poczucia nieświadomości, które, miała nadzieję, ogarnie ją po wypiciu kolejnych procentów.
Zazdrościła tym wszystkim parom tańczącym w rytm szybkiej muzyki. Oni byli tacy szczęśliwi, mieli bliskie swojemu sercu osoby.
Ona była sama i już dawno przestała się łudzić, że to się kiedyś zmieni. A wszystko za sprawą pewnego srebrnowłosego muzyka, który zniewolił jej serce.
Na początku myślała, że to tylko niewinne zauroczenie jego osobą. W końcu był przystojny, inteligentny i na pewno na swój sposób czuły oraz wrażliwy, choć nie w stosunku do niej. Dla Minako był wyjątkowo oschły i cyniczny. Każdą z jej przyjaciółek traktował lepiej. Nawet głupiutką Usagi darzył większą sympatią niż ją. Fakt- może była nieco głośna i łatwo dawała ponosić się emocjom, ale to chyba jeszcze nie powód, żeby traktować ją w tak podły sposób.
Minako jednak bardzo się zmieniła. Czasy, w których potrafiła się uśmiechać minęły, kiedy zrozumiała, że bez Yatena jej życie nie jest już takie same jak niegdyś. Czasami żałowała, iż go poznała. Przed pojawieniem się muzyka umiała się głośno śmiać, umawiać z chłopakami. Teraz nie mogła się z żadnym związać. Owszem, mężczyźni, których poznawała byli przystojni, szarmanccy, mądrzy, lecz każdy z nich miał wadę- nie był Yatenem.
Brakowało jej jego zadziorności, a nawet złośliwości. Choć był chodny, to i tak potrafiła wychwycić jego cechy podczas, gdy rozmawiał z innymi. Często był opryskliwy dla braci, ale robił to w sposób nieznany jej dotąd. W niemal każdej jego odpowiedzi zawarte były zaczepki, a nawet zagadki. Tak, musiała mu przyznać, że nawet w swojej "gorszej" formie był niezwykle pociągający i intrygujący, i może właśnie to tak w nim pokochała? Tę tajemniczą iskrę skrywaną w kocich oczach. Na pewno potrafił się otworzyć i pokazać swoje prawdziwe oblicze, bo to , które widziała było, jak mniemała, "zbroją" chroniącą go przed cierpieniem i rozczarowaniem. Może gdyby zdobyła jego zaufanie nie siedziała by teraz tutaj?
To już nie ważne. Yaten Kou odszedł z Ziemi 2 lata temu. I choć niczego bardzie nie pragnęła, niż jego powrotu, to pozbyła się nadziei.
Pozostało jej tylko zapicie smutków w naczyniu wypełnionym niebieskawym płynem.
"Chyba mam już dość"- pomyślała. Szybkim ruchem zgarnęła soje rzeczy i udała się do wyjścia. Przez moment zakręciło jej się w głowie i upadłaby, gdyby nie ramiona przystojnego bruneta. Gdy spojrzała w jego oczy stwierdziła, że są zielone. Może nie był to odcień Yatena, a jednak wystarczyły by jej o nim przypomnieć.
- Musisz uważać. Nie wiadomo co by się stało, gdyby mnie tu nie było- szepną uwodzicielsko do jej ucha.
- Dziekuję i przepraszam- chciałaś się wyrwać z jego uścisku, ale nie pozwolił jej na to.
- Myślisz, że robię to charytatywnie? Co ja Caritas jestem?- zakpił.
Zaszokowana Minako nie wiedziała co powiedzieć. Jednak jej wybawca zdjął z niej ten kłopot i zaczął mówić dalej.
- Skoro cię uratowałem od upadku, to jako dowód wdzięczności przyjmę zjedzenie jutro kolacji. Z tobą. Spotkamy się na miejscu o 20- oznajmił- Nie spóźnij się, Słodka- powiedział i pocałował ją w policzek.
- Gbur- krzyknęła za nim, ale już jej nie słyszał. Zmęczona i nieco skołowana skierowała się w stronę domu, nie wiedząc co myśleć o nieznajomym.
***
- Jesteś głodny?-spytała urocza blondynka.
- Nie. Choć do mnie.- długowłosy muzyk wyciągnął do niej rękę. Podeszła do niego i usiadła mu na kolanach.
- Powiedz, czy wyobrażasz sobie, że jeszcze 2 lata temu, nie miałem nic, a teraz mam wszystko?
- Jak to nie miałeś nic - oburzyła się - Byłeś sławny utalentowany, przystojny. Twoje życie wyglądała tak samo jak wtedy. Co się zmieniło?
- Teraz mam ciebie- mruknął- A z tobą wszystko jest inne. Każdy dzień jest dla mnie niespodzianką. Ty nią jesteś. Byłaś najlepszym prezentem, jaki mogłem dostać.
- Wiesz, to co mówisz jest bardzo piękne. Nigdy nie podejrzewałabym cię o taką wrażliwość. Można wiedzieć komu, lub czemu zawdzięczam taką przemianę?
- Mojemu bratu- odpowiedział nieco smutno.
- Taikiemu?
- Nie, Yatenowi.
- Yaten i wrażliwość? Kochanie mylisz pojęcia.
- Też go o to nie podejrzewałem, aż do naszej dziesiejszej rozmowy...
- Rozmawiałeś z nim?! Ale jak... Tylko mi nie mów, że wrócił- zagroziła.
-Nie cieszysz się?
- Po co wrócił. Chyba nie dla Minako- prychnęła i wstała z jego kolan. Miała poważny uraz do brata swojego męża, za to jak potraktował jej przyjaciółkę.
- On się zmienił. Nie wiem jak ani dlaczego, ale się zmienił. Podejrzewam, że to ze względu na Minę. Wrócił tu dla niej- próbował ją uspokoić i przekonać o pokojowych zamiarach Yatena.
- Nie wiem czy ona będzie go jeszcze chciała. Wiesz jak cierpiała, dlatego ostrzegam cię jeżeli ten cholerny egoista, potocznie zwany twoim bratem znów ją skrzywdzi- nie ręczę za siebie!- krzyknęła i wyszła z pomieszczenia.
- Świetnie braciszku. Przez ratowanie resztek twojego honoru straciłem szanse na upojny wieczór z żoną. Wspaniale!-zirytowany poszedł za Usagi z nadzieją na odbudowania przyjemnej atmosfery sprzed ich rozmowy.
***
Minako wstała tego dnia dosyć wcześnie. Nie mogła dłużej spać, bo jej myśli cały czas zajmował poznany wczoraj mężczyzna. Czy traktowała jego zaproszenie poważnie?
- Daj sobie spokój. Przecież nawet nie wiesz gdzie cię zaprosił - skarciła się w myślach- chociaż, gdyby się zastanowić to pewnie chodziło mu o jej i nie tylko ulubioną restaurację w Tokio- rozmyślała. Zdobyła dużą popularność dzięki swoim wyśmienitym daniom i miłej obsłudze. - Tak na pewno ten lokal miał na myśli. Czy powinnam się z nim spotkać? Cóż... czemu nie? I tak już za długo chowam żałobę po Yatenie- stwierdziła, po czym zabrała się do poszukiwania kreacji na wieczór.
***
- Nie uwierzysz czego się dowiedziałam od Miny- do pokoju weszła rozradowana Usagi.
- To chyba nie jest najlepszy moment- powiedział brunet i wymownie skiną na coś znajdującego się za nią. Błękitnooka nie zwróciła jednak na to najmniejszej uwagi i kontynuowała
- Słuchaj uważnie: Minako idzie na randkę! wykrzyknęła szczęśliwa- Dlaczego masz taką nie wyraźną minę? Nie cieszysz się?
-Cieszy, ale nie chciał, żebym się o tym dowiedziała- powiedział srebrnowłosy mężczyzna wyłaniając się zza drzwi. Zarumieniona kobieta odwróciła się do szwagra i niewinnie uśmiechnęła. On ze smutkiem i bólem na twarzy nie odezwał się już i szybkim krokiem opuścił ich mieszkanie.
- nie wiedziałam. Przeprasza. Ja naprawdę...- wykrztusiła skruszona.
- Nic się nie stało. Może jeszcze będzie dobrze- powiedział i przytulił ją mocno.
***
Elegancka blondynka powoli wracała do domu. Właśnie skończyła się jej randka z jak się dowiedziała Nobuo Inaba -komisarzem policji. Co czuła w tej chwili? Właściwie to pustkę. To prawda, że był uprzejmy, dowcipny, elokwentny, lekko zadziorny, to jednak nie czuła nic szczególnego. Owszem kolacja była bardzo smaczna, jej organizator również niczego sobie, ale nie żywiła do niego żadnych głębszych uczuć. Byłby dla niej świetnym przyjacielem, jednak nikim więcej. Czy teraz już zawsze będzie sama? Nie chciała się więcej zadręczać. Będzie co ma być. Ten wieczór pragnie zapamiętać jako jeden z najlepszych w jej życiu. Może właśnie na taki przełom czekała? Skoro płeć przeciwna nadal się nią interesuje, to może i jej uwagę przykuje jakiś mężczyzna?
Pełna optymizmu podeszła pod swój blok. Już miała wejść na klatkę, gdy usłyszała za sobą głos.
- I jak randka Aino-san?
Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła... Yatena
- Uspokój się Minako, to tylko halucynacje. Mogłaś nie pic tego wina- mówiła. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Jednak gdy znów je otworzyła widmo Yatena nie zniknęło. To mogło znaczyć tylko jedno - on naprawdę tu był!
- Co ty tu robisz?-powiedziała z trudem.
- Przyszedłem zobaczyć twojego nowego kochasia. To gdzie go schowałaś?
- Nie ma go tu i ciebie też nie powinno- próbowała nad sobą panować- Idź i nie wracaj mówiła spokojnie.
- Bo co? Bo niszczę ci związek? No, powiedz prawdę- podpuszczał ją.
- Chcesz prawdy? To słuchaj: Przez te 2 lata nie mogłam o tobie zapomnieć. Choćbym wyobrażała sobie ciebie jako najgorszego bydlaka, którym niewątpliwie jesteś, to i tak nie potrafiłam wymazać twojego obrazu z pamięci. Kochałam cię najmocniej na świecie, a ty zakpiłeś ze mnie i odszedłeś, Nie powiedziałeś nic. Nie wytłumaczyłeś dlaczego. Wiele razy myślałam, że popełniam jakiś błąd, ale teraz z perspektywy czasu widzę, iż największym błędem jaki popełniłam, było to, ze się w tobie zakochałam!- krzyknęła. Łzy spływały jej strumieniami po twarzy. Spuściła głowę. Nie chciała, żeby widział chwilę słabości. Po chwili poczuła na twarzy jego dłonie ścierające słone krople z policzków.
- Chcesz mnie jeszcze bardziej upokorzyć?- wyjąkała.
- Chyba to ja upokorzę sam siebie.
- Dlaczego?
- Bo powiem coś w co nigdy nie wierzyłem i nie wierzę nawet teraz.
- Co takiego?
-Kocham cię Minako- powiedział i złożył na jej ustach namiętny pocałunek, który ona odwzajemniła z równym żarem. Wreszcie spełniło się jej marzenie.
Marika&Gigi